Blog zakończony, dostępny jako archiwum

Blog Michała Januszewskiego to już zamknięty projekt. Rzeczą młodzieńczą było pisać o wszystkim i przejawiać nazbyt interaktywne postawy wobec świata. Dziękuję wszystkim czytelnikom i komentatorom, którzy współtworzyli ze mną to miejsce wymiany myśli, poglądów i polemik. Statystyki przedstawiają się bardzo imponująco: zarejestrowano blisko 31 tys. odwiedzin. Wszystkie archiwalne wpisy i komentarze pozostaną dostępne. Niestety liczne teksty zostały skradzione z bloga i dyskusji. Niech więc oryginały świadczą o prawdziwym autorstwie.

wtorek, 3 listopada 2009

Przebaczenie

 WPROWADZENIE

Kiedy wpiszemy w wyszukiwarkę obrazów Google słowo "przebaczenie", pierwsza strona prezentująca wyniki wyszukiwania pokazuje jedynie grafiki o treści religijnej. W naszej kulturze religijny wymiar przebaczenia jest niezwykle rozbudowany, nasi biskupi przebaczali biskupom niemieckim i prosili o przebaczenie. Jan Paweł II prosił o przebaczenie za błędy chrześcijaństwa. Przykłady można mnożyć w nieskończoność.

Kultura chrześcijańska problem przebaczenia stawia na pierwszym miejscu. Chrystus i jego ziemska misja pojednania, a więc odkupienia grzechów umożliwiającego zbawienie, od dwóch tysięcy obecny w kulturze nie tylko religijnej wskazuje na nieskończone możliwości wybaczania i proszenia o wybaczenie. Modlitwa Chrystusa,  zawiera już bardzo konkretną wskazówkę co do miary przebaczenia, a więc jego relacyjnego charakteru. "Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" (Et dimitte nobis debita nostra, sicut et nos dimittimus debitoribus nostris.) Winy zostaną nam odpuszczone proporcjonalnie do tego jak my odpuścimy winy przeciw nam. To już bardziej szczególowe nauczanie niż mniemanie o powszechnej możliwości przebaczenia. Śmiem jednak twierdzić, że dwa tysiące lat to mało, żeby ludzie mogli się nauczyć stosować tej reguły.

Chciałbym przeto powiedzieć, iż żyjemy w kulturze, w której przebaczenie jest łatwo osiągane. Wystarczy przeprosić, wystarczy, jak uczą nas święte księgi mała pokuta do odkupienia win i powrotu do starego dobrego czystego (najczęściej jednak nieużywanego) sumienia.

MERITUM

Przystąpmy teraz do niewielkiej analizy. Weźmy do tego celu dwoje ludzi. Osoba A i osoba B pozostają w relacjach.

1. Osoba A wyrządza osobie B pewne zło.
2. Osoba B odczuwa żal.
3. Osoba A prosi o przebaczenie.
4. Osoba B przebaczenia udziela.

Relacje wracają do normy.

KRYTYKA

Taki schemat jest najczęstszym schematem konfliktu i jego zażegnania. Jest schematem świadczącym o totalnej płyciźnie opisywanych relacji. Pierwsze pytanie jakie należy postawić jest pytaniem o przyczynę. Otóż, dlaczego osoba A wyrządza zło osobie B ? Czy nie świadczy to o zepsuciu bądź braku relacji zakładanej na początku? 

Najczęściej odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. W dobrych harmonijnych relacjach bardzo rzadko dzieje się zło i najczęściej jest ono przypadkowe, zachodzi jakaś nieforunność, która jest możliwa do wyjaśnienia, nie ma wtedy konieczności przepraszania, ponieważ zawinił czynnik niezależny. To w złych i zepsutych relacjach może zrodzić się zło. 

W takiej sytuacji, nie ma możliwości przeproszenia. Akt przeprosin jest wtedy aktem irracjonalnym, porównywalnym jedynie do leczenia objawowego. Tak właśnie najczęściej się dzieje. Spojrzenie na relacje bez dążenie do prawdy o nich powoduje ich spłycenie a w konsekwencji sprawia, że stają się one bezwartościowe.

Oczywiście istnieje schemat naprawczy i dla takiego modelu, w którym najpierw relacja się zepsuła a potem nastąpiło jakieś zło. Należy najpierw naprawić relację, a później dokonywać ekspijacji.

PODSUMOWANIE

Płytkie rozumienie przebaczenia i pojednania jest przyczyną większości konfliktów. Jeżeli wobec trudnej sytuacji refleksja na temat relacji nie pogłębi się, serwujemy sobie płytkie rozwiązania głęboko zakorzenionych problemów. Słowem można zabrnąć aż na samo dno bagienka. Niestety płytka i zarazem najpopularniejsza implementacja chrześcijańskiej teologii przebaczenia i pojednania wzmacnia opisane wyżej tendencje. Trzeba zatem stwierdzić, że jedyną drogą do spojrzenia na rzeczy takimi jakie one są jest refleksja, która będzie prawdziwa, szczera i ukierunkowana ku dobru rozumnemu.

18 komentarzy:

  1. Zgadzam się w głównych punktach - "sworzniach" tegoż wywodu. Gratuluję erudycji. Pragnę wznieść polemikę. Kwintesencją felietonu, są dwa modele - pożądany przez Ciebie, który nazwijmy "dobry", i niepożądany przez Ciebie "zły". Z tych dwóch sprzeczności, bardzo pozornych, wyłania się jeden harmonijny twór społeczno - kulturowy (przynajmniej na gruncie naszej cywilizacji łacińskiej). Model "dobry", jest wyrazem posiadania, czy przyswojenia, lub reprodukcji wysokiej kultury charakterystycznej u osób inteligentnych, myślących - kierujących się rozumem (ten, co jest wobec Ciebie nie małym komplementem z mojej strony bliski jest rzeczywiście Tobe Michale), model "zły" natomiast, jest bliższy reszcie ludzi czyli ok. 90% społeczeństwa. Tym sposobem, dokonałeś opisu relacji w społeczeństwie, której poznania dokonują dzieci w przedszkolu - te z rodzin o "dobrym" modelu przebywając z tymi z rodzin o "złym" modelu, które tym pierwszym plują w zupę, pierdzą pod nosem i najczęściej chcą być przepraszane, bo TAK! Tym samym, nie wiem, czy mój wywód trzyma się całości, skoro miałeś być inteligentny a opisaleś relacje zauważalne dla przedszkolaków...ale, halo przecież Ci nie potrafią nic naskrobać, więc zwracam honor ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe... no to bardzo pokrętne komplementowanie ;)

    jednak nieomal w całości koledze ZAPRZECZAM.

    Otóż, na prawdę nie ma sensu stosować kryteriów typu dobre - złe, mądre niemądre, do całościowej kategoryzacji. Kolega zajmuje się nauką, a więc wie dobrze, że takie kryteria są skrajnie nieobiektywne. Im mniej się je stosuje tym lepiej dla wszystkich.

    Rezygnując z zaproponowanych przedstawiam inne.
    Skuteczne - nieskuteczne lub głębokie - płytkie.
    Oceniając w ten sposób unikamy dzielenia ludzi. Bardzo nie podobają mi się pomysły, które zakładają, że w społeczeństwie można poprowadzić ostre linie rozdzielające (pisze rozdzilelające ponieważ nie wiem jak napisac demarkacyjne czy dymarkacyjne ;) Piszesz kolego że 90 % społeczeństwa to kretyni. Ja się zgadzam, jednocześnie zauważam, że biorąc pod uwagę poziom mojej i Twojej ortografii to w naszej dyskusji jest dokladnie o 10 % wiecej kretynów niż w społeczeństwie :) biorąc pod uwagę kryterium ortograficzne nie zaś inklinacje do mądrowania się bez opamiętania :)

    Jeżeli już jest konieczność podziału, klasyfikacji ( nota bene, to najprostsza czynność naukowa :) to ja proponuje dzielić nie ludzi, tylko relacje, na te które są głębokie i płytkie lub te, które są uświadomione i dobrze zrozumiane bądź nie. Taka właśnie jest idea mojego posta.

    Bardzo czekam na opinie szanownych czytelników i ciętą ripostę mojego szanownego przedmówcy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ta eksPIJacja to wspominanie picia w weekend:)?
    Thiralatha

    OdpowiedzUsuń
  4. przepraszam :) za ekspijacje :)prosze o wybaczenie Ciebie czytelników i język polski :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Post miał być o pzrebaczeniu a jest o jego pzryczynach. Moze nalezałoby sie zastanowić czym jest pzrebaczenie? Wtedy można by dojśc do podziału na pzrebaczenie płytkie i głębokie. Płytkie było by to o którym piszesz, spłycajace relacje o raz głębokim - pogłębiającym je. Czy to wogóle możliwe aby po tym jak ktos wyrządzi nam krzywdę wejść z nim w jeszce głębszą relację? Temat do pzremyślenia. Nie zgadzam sie jednak z tym co piszesz o tym ze zawinić mozna tylko komuś jesli relacja nei jest "dobra" i ze jesli zawinimy z przyczyn zewnetrznych, pzrypadkowych, nie mamyz a co pzrepraszać. Wtedy oze jest nam łatwiej pzrebaczyć ale wina pozostaje winą.
    Mnie jednak dalej zastanawia jaka jest istota pzrebaczenia? Co ono oznacza dla wybaczajacego i dla tego komu winy zostały odpuszczone. Dobzre ze pzrywołałeś chrześcijańska ideę mówiąca o tymz ę Bóg pzrebaczy nam tak samo, czyli w takim samym stopniu, jak my bliżniemu. JEst to pzrestroga pzred wybaczaneim pochopnym i pzred trzymaniem urazy pomimo słownych zapewneiń o pzrebaczeniu.

    A.

    OdpowiedzUsuń
  6. A mi sie wydaje, że bardzo dobrą metodą poznawiania rzeczy posługiwali się myśliciele niewspółczesnej filozofii. Mowiono o cognitio rerum per causas, a wiec o poznaniu rzeczy przez przyczyny, czyli genezę, taką właśnie mtetodę przyjąłem w poście (niestety zaprakło rodzdziału metodologicznego ;)

    Bede bronil tezy ze zawinic mozna jedynie w zlej relacji. Jeżeli relacja jest dobra to dlaczego mielibyśmy robić w niej coś złego? No słucham ? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. własnei z przypadku lub z konfliktu obowiazków moralnych.

    OdpowiedzUsuń
  8. wtedy najpier sie psuje relacja a pozniej nastepuje ekspresja konfliktu. Skladnikiem relacji jest takze to co w umysle, nawet jezeli niewypowiedziane. dlatego przyjazn z ładną kobieta niest trudniejsza niż z pozostałymi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hmmm zupełnei nei to miałąm na myśli...
    przypadkeim nazywam kiedy np. pzrytrzasneimy ukochanej osobie palce w dzrwiach ( spłycając:)
    a konfliktem obowiazków moralnych kiedy mamy obowiazek uczciwości wobec ukochanej na pzrykąłd ale stoi on w konflikcie z jakimś wiekszym czy wazniejszym ( czy moze równei waznym) obowiazkeim wobec kogoś innego
    A.

    OdpowiedzUsuń
  10. heheh większym ;)

    otóż wydaje mi się że konflikt systemów wartości nie jest złem. zło jest wtedy jeżeli wybiera sie jakies dobro bez porozumienia i uprzedzenia.

    kiedy sie czasem przed dokonaniem wyboru przeanalizuje sytemy wartosci okazuje się ze nie ma związku (sic!)

    bo relacje byly tylko iluzoryczne. Jedna osoba chce monogamicznosci inna niekoniecznie. Czy tu moze byc zwiazek w sensie relacji?

    OdpowiedzUsuń
  11. zaraz zaraz o czym my mówimy? o konflikcie interesów czy konflikcie wartości?

    OdpowiedzUsuń
  12. konflikt interesow jest przejawem konfliktu wartosci :)

    no wiesz co... ja o chlebie a Ty o chlebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. a jeśli masz interes z dwiema osobami? o różnej treści?

    głodnemu chleb an myśli;P

    OdpowiedzUsuń
  14. a to zagwozdek.. nie wiem :) zastanowie się. moze ktoś jeszcze coś napisze, uwage odwróci ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. W rozmowie z bardzo młodym człowiekiem usłyszałam, że "chrześcijanin nie ma być dobrotliwą pierdołą i jeśli ktoś wyrządzi mu zło to powinien prosić o wybaczenie". Bardzo podoba mi się pierwsza część tej wypowiedzi.Z drugą częścią nie zgadzam się.
    W moim rozumieniu przebaczenie komuś wyrządzonego zła zależy tylko, i tylko od pokrzywdzonego i nie ma znaczenia czy krzywdziciel o nie poprosi czy też nie. Dodam tu, że wybaczenie nie wiąże się też z natychmiastowym przywróceniem zaufania i nie oznacza aprobaty zła. Powiem tak: wybaczenie w moim rozumieniu jest przywilejem pokrzywdzonego i nie przymusza krzywdziciela do zmiany postępowania. Jego postępowanie zależy tylko od niego. Wybaczenie nie oznacza też godzenia się z krzywdą.Trzeba krzywdzicielowi wyraźnie powiedzieć, że nie akceptujemy takich jego zachowań ale tylko tyle możemy zrobić. Reszta zależy od niego.
    Jeden z psychologów (nie pamiętam nazwiska) powiedział, że nieprzebaczona krzywda bardziej doskwiera ofierze niż krzywdzicielowi. Zatruwa myśli, wywołuje żal, gniew a czasem nawet żądzę zemsty.
    Wybaczenie nie dokonuje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, potrzeba czasu aby się dokonało, jest długotrwałym procesem.kl.

    OdpowiedzUsuń
  16. Człowiek nie jest doskonały i relacje które tworzy również takie nie są.
    Każdy może popełnić błąd co wcale nie znaczy,że wszystkie jego intencje prowadzą do unicestwienia (no dajmy na to) przyjaźni.
    Twoje rozumowanie Michale, powoduje, że zastanawiam się czy przypadkiem nie odziewasz w inteligentne frazesy swoich własnych, gorzkich przeżyć. Siedzi w Tobie ta zołza czy zwyczajnie lubisz się droczyć ? Wracając do tematu.
    Zastanawiam się nad tym co przeczytałam. Nie wiem jak wyobrażasz sobie dobre przeprosiny. Pełne namysłu, natchnienia i pokuty? Jakiej pokuty... ?
    Jak Ty to sobie wyobrażasz ? A może przeprosiny w ogóle nie mają sensu ? Jak sprostać Twoim oczekiwaniom ?
    Mucha2312

    OdpowiedzUsuń
  17. Lubie sie droczyć, serio, uwielbiam.

    Dobre przeprosiny to takie, w ktorych spelnione musza zostac warunki

    1. swiadomosc winy
    2. swiadomosc wyrzadzonej szkody
    3. prosba o przebaczenie zakorzeniona w tym wszystkim co dla danej relacji najistotniejsze.

    No właśnie bez sensu pokutować! nic mi nie da ze ktos kto mi zrobil cos zlego bedzie pokutowac... co innego starac sie naprawic krzywde.

    Moje oczekiwania w zakresie przepraszania są niewiekie, bardzo rzadko się obrażam, a jezeli już to zwykle daje się przeprosić. czasem jest tak, że te założenia nie są spełniane, jest to jednak wtedy kiedy sytuacja jest bardziej skomplikowana.

    Zdarzyło mi się, że po jakiejś akcji po prostu przestało mi się chcieć z kimś rozmawiać i utrzymywać relacje. To jednak jest raczej podyktowane emocjami, a z tymi nie ma sensu walczyc intelektem i "koncepcją przebaczenia".

    OdpowiedzUsuń