Blog zakończony, dostępny jako archiwum

Blog Michała Januszewskiego to już zamknięty projekt. Rzeczą młodzieńczą było pisać o wszystkim i przejawiać nazbyt interaktywne postawy wobec świata. Dziękuję wszystkim czytelnikom i komentatorom, którzy współtworzyli ze mną to miejsce wymiany myśli, poglądów i polemik. Statystyki przedstawiają się bardzo imponująco: zarejestrowano blisko 31 tys. odwiedzin. Wszystkie archiwalne wpisy i komentarze pozostaną dostępne. Niestety liczne teksty zostały skradzione z bloga i dyskusji. Niech więc oryginały świadczą o prawdziwym autorstwie.

poniedziałek, 15 lutego 2010

Stół, nożyce i pięść, czyli Moje Miasto w zawierusze dziejów

Jakiś czas temu zapraszałem na imprezę, której byłem pomysłodawcą. Stowarzyszenie Arcana Historii podjęło się zorganizowania spotkania, wydrukowania plakatów oraz objęło patronat nad omawianym wydarzeniem. W programie znalazł się wykład profesora zajmującego się najnowszą historią Polski oraz premiera spektaklu.

Zamierzone cele zostały jak mi się wydaje osiągnięte. Uruchomiliśmy dyskusję w naszym mieście. Chciałbym nieco wprowadzić moich czytelników w główne wątki, które sprawiły, że emocji jest całkiem sporo.

14 lutego 1945 to dzień, w którym Sowieci wkraczają do Chojnic. Niemcy nie oddają miasta w sposób pokojowy, trwają zacięte walki, liczba ofiar idzie w tysiące. 

Pytania, które się pojawiają można chyba zebrać w kilka punktów:

W centrum miasta jest Cmentarz żołnierzy radzieckich poległych w walkach o Chojnice. Na ogrodzeniu widnieją czerwone gwiazdy. Dwie opcje:
  1. Gwiazdy powinny tam być, ponieważ są symbolem poległych Czerwonoarmistów.
  2. Gwiazd nie powinno tam być, ponieważ są znakiem ideologii komunistycznej, której promowania zabrania konstytucja.

Pole konfliktu zostaje zaburzone przez wzajemne niezrozumienie się stron, w ten sposób zwolennicy poglądu numer 1 zarzucają zwolennikom poglądu numer 2 tęsknotę za komunizmem, sprzyjaniu systemowi represji i zniewolenia. Zwolennicy poglądu 2 zarzucają zwolennikom poglądu numer 1 dążenie do zakłócania spokoju poległym, PiSowską nienawiść i nieszczenie historii. Komunikacyjna masakra.


Czy Burmistrz Miasta Chojnice powinien złożyć kwiaty jako Burmistrz?

  1. Tak, ponieważ polegli polegli za oswobodzenie Chojnic z rąk niemieckich
  2. Nie, ponieważ polegli ginęli za ZSRR a wygranie przez nich walk o Chojnice, Pomorze i całą Polskę oznaczało utratę niepodległości kraju aż do 1989 r. 
Tutaj już nie da się opisać jak oddziaływują ze sobą stanowiska. Grają emocje i erystyka w dyskusjach.


Kolejna sprawa. Całe przedsięwzięcie firmował swoim nazwiskiem Marcin Wałdoch, jako organizator. Krótko przed 14 lutego zaproponował by urządzić flash moba w pobliżu rzeczonego cmentarza. Flash mob wypadł bardzo jednoosobowo, Marcin był sam. Poza tym pojawiło się mnóstwo anonimowych wulgarnych i agresywnych komentarzy pod jego adresem. Była nawet propozycja wypalenia czerwonej gwiazdy na czole. Polecam poniższe artykuły wraz z komentarzami, warto je prześledzić, aby zobaczyć jak wygląda dyskusja pomiędzy dwiema nie rozumiejącymi się stronami. Oczywiście zdarzają się wypowiedzi wyjątkowe, te szczególnie godne są polecenia.


http://chojnice24.pl/1-9282-wyzwolenie_czy_nowa_okupacja.html
http://chojnice24.pl/1-9292-to_byla_nowa_okupacja.html
http://beta.zyciechojnic.pl/wiadomosci/teksty/Spotkanie-w-ChDK/676
http://beta.zyciechojnic.pl/wiadomosci/teksty/W-holdzie-poleglym/673
http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100216/INNEMIASTA04/600108931
http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,7565521,Burmistrz_sowietofil___Oddaje_poklon_czerwonej_gwiezdzie_.html
http://czersk.naszemiasto.pl/artykul/320406,chojnice-burmistrz-holubi-sowietow-zobacz-jak-finster-sie,id,t.html
http://rus.ruvr.ru/2010/02/16/4488639.html

sobota, 13 lutego 2010

Anegdoty z sensem

Feministka oburza się na gościa, który przytrzymał dla niej jakieś drzwi wejściowe:
- Proszę sobie darować te uprzejmości, nie jestem dzieckiem...
Facet na to wściekły:
- Nie interesuje mnie, głupia ci*o, kim jesteś, ważne, że ja jestem dżentelmenem!



- Ilu surrealistów trzeba, by zmienić żarówkę ?
- Czterech: jeden trzyma żyrafę, drugi parska kalarepę, a szóste nie kradnij.



Źródło: http://www.joemonster.org/art/13412/Wielopak_Weekendowy_CCCLIII

poniedziałek, 8 lutego 2010

Paradoks deadline'u

Kiedy się coś robi, zwłaszcza we współpracy z innymi, kiedy się robi, przyjęło się określać ostateczny termin wykonania pracy. Powszechnie sądzi się, że to pomaga rozsądnie rozplanować zajęcia i systematycznie pracować, tak więc deadline to dobra sprawa.

Ja twierdzę coś innego. Jeżeli ktoś jest systematyczny i zorganizowany to i tak zrobi swoje wcześniej niż inni. Deadline dla człowieka leniwego to istna kłoda u nogi. Bo takiemu deadline nie służy do tego żeby wiedzieć jak bardzo musi już pracować, ale do tego aby wiedział ile jeszcze może nie pracować :) tak więc biednemu i nieporadnemu jak zwykle wiatr w oczy wieje...

Co należało dowieść :) precz z deadline :)

niedziela, 7 lutego 2010

Zaproszenie

Mam przyjemność zaprosić wszystkich czytelników bloga do udziału w wydarzeniu, którego jestem pomysłodawcą. Kontekstem jest zakończenie II Wojny Światowej. Jak wiadomo nasz Kraj wyzwalały wojska sowieckie. Można różnie o tym myśleć, nie jestem historykiem na mój chłopski jednak rozum, owo "wyzwolenie" z dzisiejszej perspektywy jest terminem raczej sarkastycznym i ironicznym. Tuż po wojnie Polska dostała się pod wpływy ZSRR, dla żołnierzy AK i wielu innych ugrupowań oznaczało to dalszą walkę. Nie ma wątpliwości, że prawdziwe odzyskanie niepodległości, przynajmniej w jakiś formalny sposób przeżyliśmy dopiero w 1989 roku.

Cała sprawa oczywiście jest sytuowana na płaszczyźnie sporu komunistów z antykomunistami. Trudno tu zająć jakieś stanowisko, tym bardziej, że dziś nie wiadomo kto jest kto. Niemniej można starać się otworzyć dyskurs i zaprosić do refleksji nad wydarzeniami tamtego czasu.

Specyficzna data wydarzenia, o którym piszę jest  związana z datą "wyzwolenia" Chojnic. 14 lutego 1945 w moim Mieście roi się od Sowietów, wspomnienia ludzi, którzy przeżyli gehennę w tamtym czasie są porażające. Stowarzyszenie Arcana Historii prowadząc badania historyczne nad okresem II Wojny Światowej, bardzo chętnie przystało na moją propozycję organizacji spotkania, którego celem będzie refleksja nad losami naszego Miasta i Polski w tym trudnym czasie. Zaproszenie do wygłoszenia wykładu przyjął Pan Profesor Piotr Niwiński. Druga część spotkania to spektakl, zatytułowany "Cena czerwonej wolności" w wykonaniu Dariusza Biernatowicz. Będę miał przyjemność tworzyć warstwę dźwiękową tego przedstawienia.

Zapraszam więc serdecznie do Chojnickiego Domu Kultury, w niedzielę 14 lutego, o godzinie 14.00. 

Dotyk

Jedna z fraszek, którą kiedyś udało mi się zapamiętać, niestety bez autora, brzmi następująco:


Najkrótszy erotyk

dotyk...

Tutaj chciałbym zaczepić punkt wyjścia rozważań. Nasza kultura, mam tu na myśli współczesną środkowoeuropejską mentalność, charakteryzuje się bardzo smutnym cofnięciem się w rozwoju. Kultura i sztuka, stały się zabawką w komercyjnej grze. Obyczaje dziadzieją i stają się coraz bardziej prymitywne. Wystarczy posłuchać jak mówimy. Byle jak, niewyraźnie, często bez sensu. Taka to wielka lawina, że zatacza koła. Nawet w sferze wulgaryzmu i nieprzyzwoitości obserwujemy degradację, bo ludzie nawet słowa "kurwa" nie potrafią porządnie i dobitnie powiedzieć.

Nie ma co się jednak zżymać na ten stan i narzekać bezproduktywnie, procesy o których piszę są znakiem naszych czasów i jak mi się zdaje ceną jaką płacimy za postęp technologiczny i technologii informacyjnych.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jedną tylko rzecz, jaką wydaje mi się straciliśmy bezpowrotnie.  Chodzi o dotyk, w bardzo szerokim rozumieniu tego słowa. Dzisiaj dotyk jest tylko erotyczny. Współczesność nie pozostawia miejsca na inna interpretację dotyku.

Wystarczy spojrzeć na to co się dzieje w zakładach pracy, szkołach. Powstała histeryczna spirala strachu przed dotykiem. Każdy dotyk może być w konsekwencji powodem oskarżenia o takie czy inne molestowanie. Obsesja na tym punkcie paraliżuje pracę nauczycieli, zwłaszcza uczących w młodszych klasach. Przedszkole to już prawdziwe pole bitwy o równowagę, bo niby jak nie przytulić dziecka, które się przewróciło i płacze? Kobiety uznane przez społeczeństwo za nieskalane żadnym zboczeniem, jako przedszkolanki robią co mogą by zachować równowagę w granicach rozsądku. Pewnie tu leży jeden z powodów, dla których mężczyźni zostali wykluczeni z tego zawodu.

Zobaczmy też inne konteksty. Sytuacje medyczne, w których bardzo istotną rolę pełnią badania pacjenta poprzez dotyk są także niezwykle ciekawym polem obserwacji. Lekarz musi mieć mnóstwo atrybutów lekarskich (stetoskop, fartuch, identyfikator etc.), aby zbliżyć się do pacjenta. Myśl o dotykającym lekarzu, bez gadżetowej legitymacji powoduje zgrzyt.

Coś dziwnego stało się też z dotykiem przyjacielskim. Jeżeli w przyjacielskiej relacji pozostają mężczyźni to dotyk powoduje histeryczną reakcję homofobiczną. Jest to sytuacja totalnie niewyobrażalna. Przy tej okazji chciałbym powołać się na niedawno zasłyszany komentarz, w jego myśl męska heteroseksualność jest niezwykle krucha, skoro po byle żarcie z tego kontekstu każdy facet chce pobić tego kto ośmielił się żartować z tego tematu. Kiedy się używa dużych środków do obrony przed słabym atakiem, to znaczy że broni się czegoś bardzo kruchego. To jednak tylko dygresja, wracając do głównego wątku należy zauważyć, że w przyjaźni damsko - męskiej dotyk powoduje nieomal zawsze sytuacje, które można określać jako dwuznaczne. Okazanie czułości w takiej relacji staje się podważeniem "przyjacielskiej" wiarygodności. Trochę inaczej sprawa wygląda między kobietami. One od dziecka chodzą ze sobą pod rękę, za rękę, całują się na przywitanie. Tutaj prawdę mówiąc chyba widzę przestrzeń dla nieerotycznego dotyku, choć prawdę mówiąc nie wiem jak to jest, ze zrozumiałych względów :)

Podsumowując, straciliśmy dotyk, czułość. Zapodziało się to gdzieś w histerii wywołanej obawą przed "złym dotykiem". Dość ciekawa była obserwacja Papieża Jana Pawła II. Na filmach widać, że niesamowicie wiele było dotyku i czułości w jego relacjach z ludźmi. Ciężko to ocenić, wydaje mi się, że wynikało to z autentycznych potrzeb, tym samym było to coś godnego uwagi i refleksji.

piątek, 5 lutego 2010

Kresy i kresowiacy

Od czasu do czasu w mediach przebijają się informację o naszych rodakach zza wschodniej granicy. Słyszymy o sytuacji mniejszości polskiej na Ukrainie, Białorusi czy Litwie. Przyczyny kłopotów naszych rodaków z tamtych stron są niezwykle złożone. W grę wchodzą zaszłości historyczne, animozje między państwami. Stereotypy nieznośnie się powielają. W mechanizmach procesów społecznych pojawiają się wyklucznie, nietolerancja i dyskryminacja.

Bardzo wiele można o tym pisać. Istnieje jednak kilka spraw szczególnie godnych uwagi. Pierwszym pytaniem, które odruchowo sobie zadajemy, jest pytanie o przyczyny bezczynności naszych władz.

Ani Angelika Borys, ani inni liderzy organizacji polonijnych nie doświadczają wsparcia od RP. Mamy do czynienia ze zwykłym rachunkiem interesów. W strategicznych celach Polski jest utrzymywanie jak najlepszych relacji z Ukrainą, czy Państwami Nadbałtyckimi. Tworzenie tego rodzaju współpracy jest absolutny priorytetem i być może najważniejszym celem naszej polityki zagranicznej. Działania chroniące mniejszości polskie we wspomnianych krajach leżałyby w sprzeczności z naszą strategią szukania sojuszników i zacieśniania współpracy z państwami byłego Bloku Wschodniego.


Kolejne pytanie, dlaczego właściwie władze Białorusi, Ukrainy, czy Litwy działają wbrew interesom mniejszości polskiej? Na to pytanie należy odpowiadać z perspektywy historycznej i społecznej. Polacy w tych krajach stanowią bardzo duże niezasymilowane grupy. Nic dziwnego, że dąży się do asymilacji i zaniku różnic wynikających z pochodzenia. Tutaj wielką rolę odgrywa edukacja. Jako przykład może posłużyć tragiczna sytuacja polskich szkół na Litwie. Tamtejszy resort edukacji, jest chyba głównym ośrodkiem kierowania asymilacją Polaków. Konkretne przykłady gotowym podać w czasie dyskusji, w komentarzach.

Mamy więc konflikt, jak w każdym konflikcie istnieją kryteria, które określą jego rozwiązanie. Dlatego trudno mieć nadzieję, że cokolwiek się zmieni. Rząd chcąc realizować swoje dyplomatyczne, ustalone już za czasów Kultury Paryskiej priorytety ma związane ręce, ponieważ ostre interwencje dyplomatyczne zepsułyby całą wypracowywaną od lat kooperację. Czy zatem nasi rodacy za wschodnią granicą z konieczności muszą stać się ofiarami dyplomatycznych szachów?

Myślę, że nie. Nasze zainteresowanie może bardzo wiele zmienić. Wsparcie udzielone z Kraju, jest niezwykle cenne. Widzę tutaj olbrzymią zaniedbaną przestrzeń aktywności społecznej. Czytając tego posta, zapewne macie, drodzy czytelnicy wrażenie, że piszę komentarz do tego co widzę. Otóż nie, mam małe zadanie domowe.

Zachęcam wszystkich do lektury Kuriera Wileńskiego. Zachęcam też do lektury innych stron tworzonych przez naszą Polonię. Wiedza o problemach tych ludzi ma ogromną wartość. Z wiedzy rodzi się działanie, a świadomość przynosi zrozumienie sensu.

Podaje linka: http://kurierwilenski.lt/