Blog zakończony, dostępny jako archiwum

Blog Michała Januszewskiego to już zamknięty projekt. Rzeczą młodzieńczą było pisać o wszystkim i przejawiać nazbyt interaktywne postawy wobec świata. Dziękuję wszystkim czytelnikom i komentatorom, którzy współtworzyli ze mną to miejsce wymiany myśli, poglądów i polemik. Statystyki przedstawiają się bardzo imponująco: zarejestrowano blisko 31 tys. odwiedzin. Wszystkie archiwalne wpisy i komentarze pozostaną dostępne. Niestety liczne teksty zostały skradzione z bloga i dyskusji. Niech więc oryginały świadczą o prawdziwym autorstwie.

poniedziałek, 2 lutego 2009

Miłość to nie uczucie!

Pojawił się wpis pod poprzednim postem, w którym autor utożsamił miłość z uczuciem. Uznałem, że nie będę polemizował pod komentarzem a postaram się podjąć krótką dyskusję w tymże poście.

Przy okazji, pojawiły się głosy, że posty na istotne tematy są zbyt krótkie. ja sądzę, że jest odwrotnie:) katolicy czekają na wielki post:) hehe.

Jak to powiedział jeden profesor: "przejdźmy do adremu":

Miłość to nie uczucie. Argumenty?

1. Uczucie to jest wtedy jak za przeproszeniem chce się do toalety. Wtedy jest uczucie że trzeba tam iść. Odczucie :)

2. Uczucie to wszelkie somatyczne objawy ciała, dzięki którym mamy pewność, że jeszcze w ciele jesteśmy. Uczucie nudności.

3. Zakochanie jako efekt reakcji hormonalnej. Np. jak Justyna Steczkowska w telewizji była... ale nie teraz ostatnio... jakieś 3 lata temu:)

Miłość to postawa względem kochanej osoby. Nie wyklucza to zakochania. Zakochanie jednak to moment zaczepienia, dzięki któremu dwie nie znające się praktycznie osoby chcą ze sobą spędzać czas. Dobrze jeżeli trwa długo i chemia organizmów nie zużywa się szybko. Bo to pięknie się zakochać. Miłość jest jednak relacją, która bierze początek w zakochaniu i w nim się nie zamyka, tylko dąży o wiele dalej i głębiej (jakkolwiek by to brzmiało;) znów zacytuje Happysad:

Ile jestem ci winien
Ile policzyłaś mi za swą przyjaźń
Ale kiedy wszystko już oddam czy
Będziesz szczęśliwa i wolna czy
Ale za nim pójdę chcialbym powiedzieć ci że

Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze
Bo miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże ani całusy małe duże
Ale miłość kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze

Ile jestem ci winien
Ile policzyłaś mi za swą przyjaźń
Ile były warte nasze słowa
Kiedy próbowaliśmy wszystko od nowa
Ale za nim pójdę chcialbym powiedzieć ci że

Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze
Bo miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże ani całusy małe duże
Ale miłość kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze


a po kliknięciu na głośnik można posłuchać:



Happysad - Miłość



Miało być krótko... kto wie gdzie leczyć grafomanię? :)

26 komentarzy:

  1. Drogi Autorze!
    Jak najbardziej popieram stanowczy zakaz redukcji miłości do uczucia w jego somatycznym i psychicznym aspekcie, jednocześnie jednak zastrzegam, że jako warunek konieczny postrzegałbym właśnie występowanie pewnego specyficznego rodzaju uczucia, w przeciwnym bowiem wypadku nie znajduję nonnaturalistycznych kryteriów odróżnienia miłości od przyjaźni, z wyjątkiem wspomnianej głębi relacji. Z pełną asercją odrzucam także popularną definicję miłości jako przyjaźni + miłości fizycznej, jako czysty wulgaryzm i nieskończoną desakralizację najwyższych sfer człowieczeństwa. Ze swej strony zaproponowałbym jako takie kryterium oprócz właśnie głębi (interpretowanej zapewne niezupełnie słusznie przeze mnie psychologicznie) także pewną głębię egzystencjalną. Mam tutaj na myśli kontekst śmiertelności istoty ludzkiej. Wiem że jest to niesłychanie stary mit o metafizycznym wydźwięku, lecz dla mnie jest on żywy i nie potrafię go odrzucić podejmując się tematu miłości prawdziwej.

    Pozdrawiam serdecznie
    Martin

    OdpowiedzUsuń
  2. P.S. Możliwe jest wymienie społecznych, psychologicznych i biologicznych warunków miłości, zapewne jeszcze inne dyscypliny naukowe moga poszerzyć definicję miłości.
    Zastanawiam się czy mozemy zredukować miłość choćby do wszystkich tych aspektów razem wziętych i wytłumaczyć np. fakt poświęcenia życia przez człowieka na rzecz życia innej osoby. Czy jakakolwiek idea (poza miłością oczywiscie), czy dyscyplina naukowa tłumaczy podobne fakty z pełną zrozumiałością. Tu właśnie, jak sądze zaczyna się irracjonalny i nieegoistyczny aspekt miłości, ten rys jej właściwy jak mniemam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ponieważ piszę o późnej godzinie w moja wypowiedz wkradło się nieprecyzyjne sformułowanie, miałem na myśli oczywiście wytłumaczenie przez nauki i tzw. zdrowy rozsądek faktu poswięcenia przez pewną osobę swojego życia
    (pojętego jako fenomen świadomego, ograniczonego w czasie istnienia w ogóle) dla zachowania życia drugiej osoby. Znajduje taka nauke - memetyke - ale blyskawicznie odrzucam istnienie memu milosci, nie zachowawszy przy tym wiekszej powagi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachęcam nieskromnie do odwiedzenia mojego bloga:
    www.re-make.bloog.pl ;)

    Martin

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tylko na chwileczke, wieczorem bede aby dobrze odpisac:)

    Martin - ziomal - hehe ;-) szacun za jezyk ktorego uzywasz. Dzieki precyzji, która osiagasz idziesz wprost do rzeczy. pozwol ze wieczorem podejme polemike.

    Dzieki za pokazanie mojego w Twoich ulubionych blogach. zrewanzuje sie tym samym.


    HALO... a gdzie inni gorliwi jak dotąd komentatorzy? zapraszam:) nie wierze, że wszyscy sie zgadzacie :) a nawet jak sie zgadzacie to nie wierze, że milczeniem chcecie racje i przyznac:)

    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybacz formę Michale, staram się raczej naświetlić treść, aniżeli brutalnie zerwać płaszcz tajemnicy. Bernsteina znam, lecz nie represjonuję, do wyższej kultury umysłowej nie aspiruję ponad możliwości. Szczęśliwie, nie cytuję także wielkich tekstów kultury i nie czerpię z nich inspiracji - może wydawać się to nieco 'sad'(smutne). Rownież pozdrawiam i dziękuję za rewanż.
    Martin

    OdpowiedzUsuń
  7. P.S. Przystepując do komentowania Twojego bloga Michale, zwróciłem uwagę na fakt hermetyczności grona jego adresatów. Przepraszam jednocześnie jeżeli niestosowną była interakcja, której się podjąłem, przyznaję, że motywem mojego postępowania była szczera ciekawość rezultatu konfrontacji własnych opinii z Twoimi Michale oraz opiniami "blogującego" towarzystwa.

    OdpowiedzUsuń
  8. primo! jak sie chce do toalety to jest potrzeba!
    secundo: podzieliłabym w takim razie uczucia wewnętrzne czysto cielesne i duchowo- umysłowe czy jakkolwiek to nazwać, czyli jak mi niedobzre to uczucie fizyczne a jak kogoś kocham to psychiczne(ponieważ sprowadzenie miłości do chemii spowodowałoby sprowadzenie jej do sfery cielesnej, co byłoby absurdem)
    i wreszcie tertio: ten argument kjakoś wcale do mnei nei trafia, nie oddaje istoty tego o czym mowa, nawet jeśli to co z tego? czy nei moze pozostawac uczuciem? i dlaczego próbujesz zdegradowac to uczucie?

    wybacz chaotycznosc wypowiedzi (jak znajdziesz lekarza od grafomaństwa to daj znać)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Słusznie, uczucie to nie emocja, ani bodziec fizjologiczny tylko jego psychiczna, świadoma badź nie interpretacja. Miłość leży w obszarze uczuć wyższych ze względu na jej społeczny, kulturowy, moralny, estetyczny i intelektualny charakter, przy czym nadal pozostaję przy stanowisku, ze psychologiczne wyjaśnienie miłości nie jest kompletne, z reszta nalezy oddzielic kwestie zrodel milosci i jej istoty, a wowczas sprawa sie mam nadzieje rozjasni.

    Martin

    OdpowiedzUsuń
  10. P.S. A dla pełnej scisłości podzieliłbym zagadnienie miłości w następujacy sposób:
    -fenomen miłości - opisany obiektywnie(przez nauki) i subiektywnie(jesli ktoś ma odwagę do wynurzeń)
    -źródła miłości(naturalne czy kulturowe, czy oba i w jakim stopniu)
    -istota(jeśli takowa istnieje) miłości

    OdpowiedzUsuń
  11. Ach i ta klasyfikacja znowuż mi nie wyszła.. moze w ogole podzielmy milosc ze wzgledu na jej dwie sfery kulturowa i naturalna i od tego zacznijmy ?
    Martin

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnie uwaga: chicaż przyjmuje się ze różnym formom miłości:philia, agape, eros i sexus odpowiada różny rodzaj uczucia, badz kombinacja uczuc, to myślę ze coś jest im wszystkim wspólne tak kulturowo jak i naturalistycznie, odpowiedz na to pytanie to chyba istota miłości-nie mam niestety pojecia czym ona jest poza tym ze narzuca mi sie slowo 'dobro'.

    OdpowiedzUsuń
  13. Do A. Nie moze pozostawac uczuciem poniewaz uczucia są niestale. A milosc ma byc stala. Przynajmniej taka definicje zakladam, co zdaje się zostało powiedziane w tym i poprzednim poscie (o zdradzie). Moge sie zgodzic na to ze uczucie zwiazane jest z miloscia. Nawet wiecej jest czescią milosci. Ale nazwanie milości uczuciem jest ponizeniem jej. Nie degraduje w ten sposob uczucia, droga A. tylko mowie ze uczucie jest skladnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Podziały. Hmm... zawsze bylem sklonny do czerpania przyjemnosci z dzielenia wlosa na czworo, tym razem jednak nie. Zobaczcie, ze wprowadzenie podziałow ani o centymentr nie zblizylo nas do prawdy. Nie neguje podzialow, chcialbym jednak zauwazyc ze slowo uczucie nijak ma sie do zaproponowanych przez szanownego MArtina podziałow. Wiem, że kultura determinuje formy milosci (blagam nie pomyslcie o pozycjach;-) jednak wydaje mi sie ze nie wplywa na istote. Choc nie jestem tu spejalista... kulturoznawca potrzebny ;-) ZAPRASZAMY KULTUROZNAWCE :)

    OdpowiedzUsuń
  15. A i jeszcze do Martina. Przetłumaczmy rózne greckie mozliwości ujęcia pojęcia miłość na język polski, tam eros agape i philia. Wszystkiego razem kolo 30 :) nawet storge i inne takie. Jezeli znajdziesz mi cos wspolnego ze sobą w wymienionych ponizej formach stawiam piwo:)
    - milosc matczyna
    - zwiazek kazirodczczy (seks)
    - miłość dwojga heteroseksualnych ludzi
    - seks na dyskotece w parapecie
    - czulosc okazywana przez facetow we więźniu
    - milość babci do wnuczka
    - kochać kiełbasę

    no jak na moje to punkty ktore wymienilem nie laczą się niczym sensownym a wszystkie moglby spelniac kryteria szeroko zdefiniowanej milosci i dobra.

    Sadze wiec ze poszukiwanie wspolnej czesci roznych milosci nic nam nie da. Bo milosc dwojga doroslych ludzi jest to zupelnie inna kategoria, moim zdaniem nierozszerzalna. Dlatego tez smieszy mnie mowienie o milosci homoseksualnej. Zadna milosc ! po prostu partnerstwo.

    OdpowiedzUsuń
  16. Sprobuje najpierw z tym piwem:
    -milosc matczyna i babci do wnuczka-obie maja za podstawe wiezy krwii i instynkt macierzynski
    -czulosc okazywana przez facetow w wiezeiniu-znajduje inne slowo: gwałt - wiec wylaczam z listy
    -zwiazek kazirodczy - jesli romumem ze pedofilia wobec wlasnego dizeckia-to takze gwalt- jesli kazirodztwo doroslych ludzi to zmienia sie poprzez wieki - w baroku dozwolone bylo od 3 stopnia pokrewienstwa - dzis ze wzgledu na badania genetyczne jest dozwolone od 7 stopnia pokrewienstwa
    -milosc dwojga heteroseksualnych ludzi - tutaj problem ale wstepnie uczucie regulowane normami kulturowymi
    - seks na dyskotece z przypadkowym partnerem- zaspokojenie potrzeby na zasadzie obopolnej umowy - rodzaj prostytucji bez pieniedzy - wylaczam
    - kochac kielbase - naduzycie slowa - nie ma szansy na relacje (chyba;)- zreszta wobec kielbasy jest uczucie ale na zasadize reakcji emocjonalnej wobec bodzca - kiedy mowie tesknie za kielbasa -mowie ze mam ochote na konsumpcje kielbasy - wylaczam takze

    Pozostaja:
    -milosc matki i babci
    -milosc dwojga heteroseksualnych ludzi

    co je laczy to reprodukcja gatuku w obrebie wlasnego obszaru genetycznego - dwoje ludzi laczy sie ze soba w domysle dla stworzenia potomstwa, pozniejsze relacje sluza jego zachowaniu i umozliwieniu mu przezycia - to naturalistyczny obraz - rownie dobrze mogloby byc tak ze wszyscy ludize w wieku reprodukcyjnym uprawialiby seks z wieloma partnerami a ich potomstwo takze wychowywane byloby wspolnie - z tego wynika tez ze nie istnieje zaden naturalny mechanizm, ktory chroni nasze relacje np. przed zdrada, poza moralnoscia spoleczenstwa i formami kulturowymi.
    Jednak te formy kulturowe maja taka moc ze staly sie niem al autonomiczne i oderwane od natury - z tad dopuszczalnosc zwiazkow homoseksualnych, ktore nie maja zadnego oparcia w naturze. Czlowiek to zwierze, ae rozumne zatem samoregulujace sie i swoja zwierzecosc.
    Martin

    OdpowiedzUsuń
  17. P.S. Z drugiej strony aby nie popasc w dno cynizmu i legitymizowac wspolczesne statystyki rozwodowe, dodam ze po spelnieniu funkcji reprodukcyjnej zwiazek moze zostac zachowany na cale zycie, jednak jego charakter moze byc erotyczny lub tez przyjacielski, jesli erotyczny co jest dosc rzadkie, to jestem pelen podziwu przed tym czego szukalismy, a co zwiemy prawdziwa milsocia, ktorej wytlumaczyc jednak w zaden sposob nie umiem, ale jest to zrodlem mojej radosci.

    OdpowiedzUsuń
  18. *prawdziwą miłością

    OdpowiedzUsuń
  19. Kurcze znowu jakies naiwne poglady mi sie udzielily, nie wierze zeby naturalny cel milosci - reprodukcja gatunku byla jej istota przeciez.
    Martin

    OdpowiedzUsuń
  20. Martin! Twoj blog gdzieś zniknął - poproszę jeszcze raz o adres. Pozdrawiam. Martin... hehe posiadłeś niezwykle rzadką umiejętność dyskutowania sam ze sobą o czym świadczą dwa Twoje ostatnie komentarze ;-) hehe pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  21. "miłość to nie umiejętność, lecz uczucie".! cytat wzięłam z filmu "ja cie kocham a ty z nim" Majkell ;d

    OdpowiedzUsuń
  22. bład techniczny . powinnam napisać . "miłość to nie uczucie, lecz umiejętność" . tak poprawnie brzmi cytat z filmu "ja cie kocham, a ty z nim "
    Majkell ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. hehe bład techniczy czy freudowska pomylka? gdyby milosc byla uczuciem łatwiej by się zyło. Bez odpowiedzialności by było... chociaż i tak w wielu przypadkach także moich na tym sie konczy.

    Majkell? a ktoż sie pod tym nickiem kryje?:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Uczucia to nie tylko radość, lęk czy gniew. To także nasze ustosunkowanie się do rzeczywistości. Aby być dobrymi ludźmi musimy najpierw przemienić nasze wnętrze. Również nasz system wartości wypływa w gruncie rzeczy z tego, że nie chcemy CZUĆ SIĘ wobec samych siebie nie w porządku. Nie zastanawiamy się nad każdym naszym pojedynczym gestem, wiele czynimy automatycznie. Kiedy podtrzymujemy w sercu nienawiść występują często niekontrolowane negatywne odruchy, kiedy podtrzymujemy w sercu miłość, nie musimy zastanawiać się nad każdym pojedynczym dobrym słowem. Autor artykułu wyszedł z założenia, że jeśli osoba jest zagniewana czy smutna, to ma w sobie tylko negatywne uczucia. Otóż istnieje też coś takiego jak uczucie fascynacji tym, że życie nie jest takie proste. Że ta druga osoba jest taka niejednoznaczna, ma w sobie i dobro i zło, tak jak my. Nie potrafimy zidentyfikować się z ideałem, dlatego ciężko byłoby nam pokochać ideał.

    OdpowiedzUsuń
  25. Cóż. Happysad śpiewa też w stylu 'wyspowiadaj sie zanim wpadniesz do mojego łóżka, bo chce abyś była czysta (żebym Cie splamił)'. To też miłość?

    Ja tą piosenką darowałem sobie całą reszte repertuaru HS.

    Z postem sie zgadzam.

    OdpowiedzUsuń