Blog zakończony, dostępny jako archiwum

Blog Michała Januszewskiego to już zamknięty projekt. Rzeczą młodzieńczą było pisać o wszystkim i przejawiać nazbyt interaktywne postawy wobec świata. Dziękuję wszystkim czytelnikom i komentatorom, którzy współtworzyli ze mną to miejsce wymiany myśli, poglądów i polemik. Statystyki przedstawiają się bardzo imponująco: zarejestrowano blisko 31 tys. odwiedzin. Wszystkie archiwalne wpisy i komentarze pozostaną dostępne. Niestety liczne teksty zostały skradzione z bloga i dyskusji. Niech więc oryginały świadczą o prawdziwym autorstwie.

niedziela, 4 stycznia 2009

Do kogo należysz?

Pewnie sądzisz, że sam kształtujesz swoje życie i otoczenie...




Antanas Žmuidzinavičius 1876-10-31 Seirijuose.
Galeria Sztuki w Wilnie.



Najpierw nauczono Cię myśleć według takich a nie innych zasad. Wpojono Ci kategorie dobra, zła; piękna, brzydoty; lojalności zdrady. Rodzice, szkoła, kościół wskazują cele, które należy osiągać. Otrzymujesz zadania i umiejętności potrzebne do tego aby wywiązać się ze zobowiązań bycia "porządnym katolikiem", "wzorowym uczniem", "wiernym mężem" czy "uczciwym obywatelem". Wiek, w którym osiągasz samodzielność jest momentem w którym wyruszasz w świat realizować wyuczony wcześniej program.

Stajesz się strzałą wypuszczoną z łuku. Decyzje zostały dawno podjęte. O ile nie zawiedziesz osiągniesz środek tarczy na który zostałeś nakierowany wysiłkiem wszystkich komórek i frakcji społeczeństwa.

Pudło możliwe jest z dwóch powodów.

1. Stoczyłeś się po drodze, ponieważ program osiągania celów nie był doskonały i nie przewidział zagrożeń. Niektórzy wychowawcy nie wymawiają: seks, drugs, ani nawet rock and roll, ciężko więc o profilaktykę przed aż tak wielkim ZŁEM.

2. Między uwolnieniem z cięciwy a osiągnięciem celów zacząłeś myśleć i zadawać sobie pytanie "dlaczego?".



Tak czy inaczej nie osiągając celu dowiesz się, że zawiodłeś.





Wstęp do 11 numeru "Korespondencji z ojcem" z 2008 roku.

"Pewnego dnia, podczas śniadania, historyczny Jezus powiedział do swojego kolegi czy też przyjaciela: paś owieczki moje, co powtórzył aż trzykrotnie, pomimo niewątpliwej irytacji na twarzy niejakiego Szymona. To zdanie weszło do kosmicznego krwiobiegu i liczni, urzeczeni jego siłą i wymową zaprzęgli swoje życie do galopu aby stać się pasterzem drugiego człowieka. Rozpoczął się wyścig o to, kto kogo pozyska, omami nową wizją świata, kto zbierze jak największe grono wyznawców w tej gonitwie bez początku i końca; w tej zapalczywej próbie wypasania owiec padły miliony dusz, które nakarmione fałszywym światłem oddawały się nieustającemu zadaniu służenia pasterzom, prowadzącym ich do ziemi obiecanej. Wypasano nas na ziemi oświecenia, pozytywizmu i rewolucji, nadal karmi się nas kłamstwem i nienawiścią lekceważeniem praw i mądrości, nasza wyobraźnia wypchana jest telewizją i tandetnym zachwytem nad przeciętnością. Co poradzić? Pewnie nic, a może niewiele. To może dobrze jest zostać czarną owcą i w tym chwilowym przebraniu oddać się swobodzie bycia sobą, bez obawy, że ktokolwiek zwróci na nas uwagę. Dzięki czemu będziemy mieć święty spokój i łatwiej nam będzie być w nieskazitelnie białym w swojej własnej duszy, a wtedy prawdziwy pasterz sam nas odnajdzie"

9 komentarzy:

  1. Eklerku ale czad z tym blogiem;)) Fragment fantastyczny daje duzo do myslenia, zgodnie z moja przekorna natura chcialam znalezc argumenty ktore zaprzecza temu co tu napisales i udowodnia ze WCALE TAK NIE JEST! Niestety i tym razem stalam sie bezsilna wobec tego co napisas...Mimo wszystko warto miec w zyciu jakis cel, gdyz zycie jest zbyt nudne bez ciaglej walki...Czy moge Cie tak oficjalnie przy wszystkich na Twoim blogu ucałować?:-D -Smerfetka

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj jeszcze rozmawiałem o tym wpisie. Pojawiło się pytanie: Czy to oznacza że mąż ma być niewierny swojej żonie? Przekornie odpowiedziałem że tak.

    Już wyjaśniam. Chodzi o motywację. Podam prosty przykład. Wbijasz komuś w tchawice rurkę od długopisu. Jak należy na to spojrzeć? To zależy od tego czy kierujesz się chęcią uratowania życia i wykonania tracheotomii czy chcesz po prostu pokaleczyć panią urzędnik bo dała Ci odmowną decyzję.

    Jaki związek? Proszę bardzo. Można żony nie zdradzać - bo "co ludzie powiedzą". Wtedy dozwolone się staje wszystko czego ludzie nie zobaczą, bo jak nie zobaczą to i nie powiedzą. Z drugiej strony można żony nie zdradzać bo się ją kocha. I kiedyś umiało się zbudować relację, której wszystkie potrzeby, które kulturowo domagają się monogamii realizowane będą wewnątrz małżeństwa.

    To właśnie miałem na myśli pisząc o celach. Uświadomiona motywacja to tak na prawdę zmiana celu, pomimo tego, że zostanie on tak samo nazwany. Wbić rurkę - zabić, czy życie uratować.

    A co do całowania Smeretko;-) potrzebne są dwie zgody ;-) zgoda męża Twego i mojej Ani:) jeżeli ma dokonać się oficjanie:) jeżeli zaś nie oficjalnie to nie ma calowania;-) Szalik od Ciebie robi furorę w Chujnicach:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że już nie mogę z Tobą beztrosko rozmawiać, od razu streszczasz naszą rozmowę na blogu;). Poniekąd zmusiłeś mnie tym do wystawienia komentarza:).

    Zgadzam się z Tobą co do tej presji otoczenia- "nie zdasz matury, to tylko do łopaty", "nie pójdziesz na studia- będziesz nikim", "będziesz taką zołzą- żaden facet Cię nie zechce". A może właśnie chciałabym "do łopaty". A dlaczego bez mgr przed nazwiskiem nie można być wartościowym człowiekiem? I skoro już jestem tą zołzą, to naprawdę dobrze mi z tym. Tak nawiasem mówiąc, to przyciąga fascynujących mężczyzn;).
    A co do bycia "wiernym mężem", już kilka osób próbowało mnie uświadomić, że żona jest po to, żeby gotować, sprzątać, wychowywać dzieci; ma być ładna, mądra, miła, grzeczna, reprezentatywna, ale nie trzeba jej kochać. Czyżby pośrednie przyzwolenie na zdradę? Oczywiście przy spełnieniu warunku, że ludzie nie widzą.

    Ale przecież sam nie musisz uczestniczyć w tym zakłamaniu społeczeństwa. Jesteś otoczony "niezakłamanymi" ludźmi:-D

    OdpowiedzUsuń
  4. http://img118.imageshack.us/img118/9949/14751196819239506f7ase9.jpg

    OdpowiedzUsuń
  5. :) no streściłem bo to co mówiłaś było mądre. Zadałaś konkretne pytania dzięki którym mogłem wyjaśnić jeszcze dokładniej co miałem na myśli.

    Mechanizm przydzielania i rozumienia pozycji społecznej. Sądzę, że to jest największe oszustwo naszych czasów. Wydaje mi się, że człowiek patrzy na innych ludzi oczyma jakiegoś stadnego wilka. Liczy się siła, ona stanowi wartość osobnika. Kiedy następuje konfrontacja od siły właśnie zależy, czy podporządkuję czy zostanę podporządkowany.

    Dziś o pozycji społecznej decydują pieniądze, oraz sukces zawodowy. Wykształcenie ma coraz mniejsze znaczenie. Osoby najwyżej stojące w hierarchii społecznej są na piedestale, dzięki czemu mają zagwarantowany podziw i uwielbienie. Dzięki zaś ludziom od łopaty klasa średnia ma na kogo patrzeć z góry.

    Czy jednak miejsce w ludzkiej hordzie jest rzeczywistym odzwierciedleniem wartości człowieka?

    Cała wartość wilka może być zmierzona w jego sile. Jakim miernikiem jest dla człowieka ilość pieniędzy, sukces zawodowy?

    Wartość człowieka to jego zdolność do mądrej miłości (miłość rozumiem tutaj jako pragnienie dobra dla drugiej osoby).

    Teraz najgorsze... Nieświadomie mylimy rzeczywistą wartość człowieka z jego pozycją w ludzkim stadzie.

    Rodzina wielodzietna... pewnie patologia..

    Alkoholik... pewnie złodziej...

    Jurek Owsiak... z pewnością dobry mąż...

    Lady Diana... wierna żona...

    Takie oto skojarzenia rodzą się w naszych głowach i umysłach wypranych w samoreplikującej się maszynie społecznej.

    Czyżby należało sobie przypomnieć wytarty fragment z Mickiewicza? Miej serce i patrzaj w serce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tudzież św. Augustyna- "Kochaj i rób co chcesz" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Cały świat to scena,
    A ludzie na nim to tylko aktorzy.
    Każdy z nich wchodzi na scenę i znika,
    A kiedy na niej jest, gra różne role"

    -Shakespeare

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój były szef niby od niechcenia zadał mi pytanie:
    - Jeśli mąż bije w domu żonę, ale inni o tym nie wiedzą, to czy jest dobrym człowiekiem?
    Nie wiem, czy to był jakiś test. W każdym bądź razie odpowiedziałem, że:
    - W oczach ludzi tak.
    - I właśnie taką odpowiedź chciałem usłyszeć. - Odparł szef.

    Czyżby było to potwierdzeniem, że jesteśmy tacy, jakich widzą nas inni? Bo ja mimo wszystko uważam, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.

    OdpowiedzUsuń