Blog zakończony, dostępny jako archiwum

Blog Michała Januszewskiego to już zamknięty projekt. Rzeczą młodzieńczą było pisać o wszystkim i przejawiać nazbyt interaktywne postawy wobec świata. Dziękuję wszystkim czytelnikom i komentatorom, którzy współtworzyli ze mną to miejsce wymiany myśli, poglądów i polemik. Statystyki przedstawiają się bardzo imponująco: zarejestrowano blisko 31 tys. odwiedzin. Wszystkie archiwalne wpisy i komentarze pozostaną dostępne. Niestety liczne teksty zostały skradzione z bloga i dyskusji. Niech więc oryginały świadczą o prawdziwym autorstwie.

wtorek, 10 sierpnia 2010

Ars Homo Erotica

Kilka tygodni temu byłem w Warszawie, aby wytrzymać w tym mieście wypracowałem sobie stały harmonogram zajęć. Zwykle cały wolny czas spędzam w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Kiedy Biblioteka jest zamknięta, albo nie mam już siły tam siedzieć udaję się do Muzeum Powstania Warszawskiego, albo do Muzeum Narodowego.

Tym razem zrezygnowałem z odwiedzenia Muzeum Powstania na rzecz Muzeum Narodowego, głównie ze względu na czasową wystawę "Ars homo erotica", która wywołała wielką dyskusję w mediach. Postanowiłem na własne oczy przekonać się, co przedstawiciele sztuki homoerotycznej mają do zaproponowania widzowi.

Pierwsza refleksja wiąże się z samą kategorią jaką nadają sobie autorzy. Zastanawiam się, czy w ogóle możliwa jest sztuka homoerotyczna i dlaczego należy ją ujmować w kategoryzacji. Dlaczego w konsekwencji nie kontemplujemy sztuki brunetów albo blondynek? Jeżeli przyjąć argumentację środowisk homoseksualnych przekonywującą, że homoseksualizm jest naturalną ludzką skłonnością realizującą się jako alternatywna orientacja seksualna, możemy się zdziwić, że homoseksualizm staje się kategorią wyróżniającą ten kontekst sztuki w całej dostępnej klasyfikacji. Widzę tutaj sprzeczność... najpierw mówi się, że to normalne i zupełnie standardowe, a później robi się z tego osobną kategorię.

Pierwsze wrażenie jakie miałem jeszcze w trakcie oglądania wystawy było odczuciem niedosytu. Miałem wrażenie, że jak na tak szumny tytuł dzieł jest bardzo mało i z trudem wystawa zapełniała przestrzeń Muzeum. Wystawa zdawała się krzyczeć nachalnym eksponowaniem erotyki, która w kilku miejscach przeradzała się w pornografię. Nie to jednak jest jej problemem. Zamysłem twórców ekspozycji było jak sądzę ukazanie sztuki homoerotycznej na przestrzeni wieków. Stąd na przykład obecność wątku świętego Sebastiana. Z opisów i tablic będących częścią wystawy można było wnioskować, że właściwie wątki homoerotyczne były obecne na przestrzeni całej sztuki we wszystkich czasach. Jeżeli w którejś epoce wydawały się być nieobecne to były po prostu nieujawnione, ze względu na takie czy inne represje. Taki sposób mówienia jest zawłaszczaniem dyskursu. Wychodzi na to, że cała sztuka i kultura jest fundamentalnie homoseksualna, zróżnicowanie nasilenia tych wątków to jedynie stopniowanie "jawności" tego rodzaju tła.

Trzecia moja refleksja dotyczy formowania obrazu płci, mężczyźni w wielu pracach byli kobiecy, a kobiety męskie... wydaje mi się, że to ubogie i bardzo heteroseksualne jak na homoseksualizm.

Po czwarte, tym razem odnotowuję wielki plus. Wśród różnych pomieszczeń wystawowych było Imaginarium Lesbijskie. W rogu sali stał mebel stylizowany na konfesjonał, można było siąść i usłyszeć spowiedź lesbijki i pouczenie księdza. Było to niezwykle wymowne.

11 komentarzy:

  1. przede wszystkim, dlaczego kategoryzować sztukę homoerotyczną a nie sztuke brunetów? Dlatego, ze homoseksualiści podobnie jak niegdyś czarnoskórzy a teraz wciąż jeszce kobiety są kolejną grupą dyskryminowaną, o której się nie mówi, zapomina, wypiera na rzecz heteronormatywnego mainstreamu. To, ze chca zaistnieć w sztuce jest odbiciem współzcesnych dążeń do tego zeby zaistnieć w świecie wogóle, zeby zwykły heteryk zobaczył ze są i ze nie są zli i że tez tworzą kulturę, która nie ma być już jednolita, a jak przystało na liberalne wielokulturowe społeczeństwo za jakie uważa się europa, zrózncowana. Dlatego też potrzebne są głosy w kulturze ze wszystkich stron, potrzebujemy głosu białego heteroseksualnego mężczyzny wyznania katolickiego, a takze czarnoskórej lesbijki a na dodatek żydówki.
    Nieujawnianie w historii wątków sztuki omoerotycznej przypomina mi do złudzenia cały dyskurs o nieujawnianych watkach kobiecych, bo faktycznia, nawet jeśli kobiety czy geje tworzyli coś, to i tak nie zostali dopuszczeni do liczących się wystaw i odbiorców.
    Sprzeczności żadnej nie ma: to ze coś jest normalne, nie znaczy ze jest "takiesamojakwszystkoinne" znowu chodzi o różnorodność, abyśmy potrafili powiedzieć że coś jest inne ale normalne, nie gorszące, nie dziwiace.
    A na temat płci tudziez gender, to radzę sie bardziej nad tym zastanowić albo popytać znajomych gejów i lesbijki. Może oni inaczej definiuja meskość i kobiecość, niz robi to świat hetero, moze kobieta wcale nie musi mieć długich włosów a facet umięśnionej klaty? moze to pociąga płeć przeciwną a nie tą samą?

    Szczerze oddana i zawsze komentująca
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Daleki jestem od zastanawiania się czy nieszczęsny pociąg fizyczny do osób tej samej płci (realizowany czy też powstrzymywany) wpływa jakoś na twórczość artysty czy nie, gdyż po pierwsze homosiów jest tak naprawdę mało a po drugie, jeśli takowy związek istnieje, to jest niewielki. Mogę co najwyżej westchnąć i wzruszyć ramionami, gdy ktoś poświęca temu dłuższą uwagę.

    Prawdziwym problemem jest to, że za zabrane mi pieniądze "Muzeum Narodowe" w ogóle istnieje i na dodatek promuje coś takiego.
    Niech sobie zwolennicy takich wystaw sami je finansują i a) zarabiają na podobnych sobie lub b) zbankrutują lub c) dokładają do tego własne pieniądze.

    Lucjan

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy temat, mimo że nie miałem okazji dotychczas obejrzeć wystawy, pochwalam, popieram i nieprzymuszenie wierzę w liberalizm i liberalne projekty Muzeum, podobnie jak przynajmniej 13% Polaków.
    Kwestia kategoryzacji - nie wiem czy to kategoryzacja, czy jedynie klasyfikacja przedmiotowa, tematyczna.
    Nie rozumiem jak z faktu że sztuka dotycząca problematyki tożsamości płciowej była obecna dawniej wynika że sztuka i kultura są fundamentalnie homoseksualne (?), chociaż owszem zauważam próby zawłaszczenia dyskursu, jednak kto inny mógłby być ekspertem w "tych" sprawach jeśli nie sami zainteresowani ?
    Nie rozumiem trzeciej refleksji, czy dotyczy kwestii "gender" i dualistycznego pojęcia płci (?).
    Po czwarte - she's a witch!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Po odwiedzinach tej wystawy zastanawiałem się, dlaczego dotąd nikt nie zauważył tego wszędobelskiego homoseksualizmu?Każej chorobie można, upodobaniu, skłonności można nadać mainstreamowe atrybuty. Wszystko w rękach tych, którzy mają kapitał (intelektualny bądź finansowy, najlepiej oba). Nie wiem w ogóle, jaki sens ma robie tak zatytułowanej wystawy? Czy paradoksalnie nie jest to - (nie tym o czym mówi - "A", - czyli "niemówieniem", ale raczej dyskryminacją poprzez mówienie i ukazywanie inności). Inny wyraz fetyszyzacji kulturowej. Miło jest się poczuć innym, odrzucany, niechcianym, czasami miło...to taki stan samodestrukcji i chęci poczucia jakiejkolwiek relacji ze wspólnotą...choćby na tej negatywnej kanwie.Dla mnie przyjmniej jest pozostać niezauważonym z tym wszytkim co wiąże się z moim ja - tak zwiedzam najciekawszą wystawę. A przeżyciem intelektualnym i duchowym, może być po prostu sztuka jako zbiór wszystkiego co "stworzono". Bardziej pasjonujące jest poszukiwanie wątku, w treści, aniżeli treści w wątku- taka rzecz z logiki. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z tym że homoseksualizm to poważna choroba ludzka, którą logicznie rzecz biorąc należy leczyć przez zamykanie wystaw.
    Nieco poważniej:
    każdy kapitał jest dobry, jeśli tylko właściwie użyty;
    istnieją oczywiście pewne granice uprzywilejowania punktu widzenia, oraz specyficzna subtelność prowokacji, które zostały prawdopodobnie przekroczone, z drugiej jednak strony rezonans staje się tego pewnym uzasadnieniem.
    W społeczeństwach demokratycznych pluralizm jest normą co -zgadzam się - paradoksalnie może prowadzić do homogenicznośći, co wymusza sztuczne kreowanie dyskursów dot. dyskryminacji.

    Ja także lubię łatwo osiągalny obiektywizm:),
    byłbym jednak ostrożny bowiem nadmiar treści może sprawić że wątek będzie po prostu kaputt:).

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze, chyba nie da się rozmawiać o homoseksualizmie bez jednego fundamentalnego ustalenia. Chodzi o odpowiedź na pytanie, czy homoseksualizm jest skłonnością dewiacyjną czy alternatywnym wobec heteroseksualnej orientacją seksualną.

    Od odpowiedzi na to pytanie zależy cały porządek dyskursu jaki się prowadzi. Jeżeli homoseksualizm jest czymś "ludzkim" i nie stanowi wynaturzenia, należy w konsekwencji zadbać o prawa homoseksualnych do wychowania dzieci oraz do homologacji na ich związki ;)

    Jeżeli zaś jest wynaturzeniem, to należy leczyć.

    W dyskusji o sztuce homoseksualnej nie zgadzam się z tezą Lucjana, że jest to zjawisko marginalne. Z drugiej strony widzę bardzo silne zawłaszczanie dyskursu. Jako wyjaśnienie dodam, że najbardziej było to widoczne w tekstach opisujących wystawę i jej poszczególne działy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lub też zamiast pytać o "nich" zastanowić się nad naszymi normami i zasadami wykluczania, to byłyby także pytania fundamentalne, niestety nie możemy tego zrobić bez rewizji podstaw porządku społecznego, toteż łagodnie inkorporujemy homoseksualistów dopuszczając ich niemal dosłownie do homologacji, wielkodusznie uznając za pełnoprawną patologię. Kto tak naprawdę zawłaszczył dyskurs ?

    OdpowiedzUsuń
  8. hehe dobre. to pytanie o pierwotność i wtórność, przyczynę i następstwo. Bo czy właściciel zawłaszczać może?

    Widzę tutaj jeszcze bardziej podstawową różnicę uniemożliwiającą pewne fundamentalne porozumienie. Mianowicie spór pomiędzy esencjalizmem i antyesencjalizmem. Albo się uważa, że RZECZYWISTOŚĆ jest tworzona przez podmiot lub społeczeństwo, albo się uważa, że RZECZYWISTOŚĆ istnieje niezależnie od poznania. W tym sensie można też powiedzieć, że nie ma jak rozmawiać bez ustalenia założeń.

    To bardzo ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mały upominek porządkowy... Proszę o podpisywanie postów, jakkolwiek ale podpisywanie, bo nie wiadomo kto do kogo, a to czasem zaburza czytanie.

    Droga A. czekamy na Twoja wypowiedz :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A jo, a kim był właściciel nim zawłaszczył ?

    Fundamentalny dyskurs nie jest dla mnie ciekawy, osobiście wolę pragmatyczny.


    Obfitostan

    OdpowiedzUsuń
  11. P.S. Droga A. zapewne nie napisze, zajęta stale doskonaleniem swoich umiejętności językowych.

    OdpowiedzUsuń