Kiedy się coś robi, zwłaszcza we współpracy z innymi, kiedy się robi, przyjęło się określać ostateczny termin wykonania pracy. Powszechnie sądzi się, że to pomaga rozsądnie rozplanować zajęcia i systematycznie pracować, tak więc deadline to dobra sprawa.
Ja twierdzę coś innego. Jeżeli ktoś jest systematyczny i zorganizowany to i tak zrobi swoje wcześniej niż inni. Deadline dla człowieka leniwego to istna kłoda u nogi. Bo takiemu deadline nie służy do tego żeby wiedzieć jak bardzo musi już pracować, ale do tego aby wiedział ile jeszcze może nie pracować :) tak więc biednemu i nieporadnemu jak zwykle wiatr w oczy wieje...
Co należało dowieść :) precz z deadline :)
Blog zakończony, dostępny jako archiwum
Blog Michała Januszewskiego to już zamknięty projekt. Rzeczą młodzieńczą było pisać o wszystkim i przejawiać nazbyt interaktywne postawy wobec świata. Dziękuję wszystkim czytelnikom i komentatorom, którzy współtworzyli ze mną to miejsce wymiany myśli, poglądów i polemik. Statystyki przedstawiają się bardzo imponująco: zarejestrowano blisko 31 tys. odwiedzin. Wszystkie archiwalne wpisy i komentarze pozostaną dostępne. Niestety liczne teksty zostały skradzione z bloga i dyskusji. Niech więc oryginały świadczą o prawdziwym autorstwie.
Postawiłeś znak równości między byciem leniwym a byciem biednym i nieporadnym...
OdpowiedzUsuńHhhhmmmm.....
Czy to jest nawoływanie do czerpania wzorców z kultury śródziemnomorskiej (maniana) lub co gorsze afrykańskiej? Niech żyje deadline! Znajdźmy mu odpowiednik w polskiej mowie!
Lucjan
trupia linia? :)
OdpowiedzUsuństrzala smierci
OdpowiedzUsuń"ostateczny termin" ma się dobrze w naszym języku:) pozdrowienia polinistyczne;)
OdpowiedzUsuńThiralatha