Blog zakończony, dostępny jako archiwum

Blog Michała Januszewskiego to już zamknięty projekt. Rzeczą młodzieńczą było pisać o wszystkim i przejawiać nazbyt interaktywne postawy wobec świata. Dziękuję wszystkim czytelnikom i komentatorom, którzy współtworzyli ze mną to miejsce wymiany myśli, poglądów i polemik. Statystyki przedstawiają się bardzo imponująco: zarejestrowano blisko 31 tys. odwiedzin. Wszystkie archiwalne wpisy i komentarze pozostaną dostępne. Niestety liczne teksty zostały skradzione z bloga i dyskusji. Niech więc oryginały świadczą o prawdziwym autorstwie.

środa, 8 lipca 2009

Sztuka komercji vs komercja sztuki

Po open'erze, po wszystkich festiwalach, typu Opole, po Eurowizji i innych atrakcjach mamy w głowie obraz tego, co dzieje się w świecie muzyki masowej. Znamy najnowsze trendy, patrzymy sobie na wyścig Dody z Feelem, obserwujemy Pana Wodeckiego i Marylę Rodowicz za każdą potrzebą reanimowanych aby swoim obliczem opromieniali tęskniące za rozumem oczka spragnionej igrzysk publiczności.

Na formację muzyczną nie można patrzeć jednostronnie, patrzymy jakie zmiany przeszło np. TLove. Bez wahania mogę powiedzieć, że stali się zaprzeczeniem swoich ideałów. Od czasu kiedy przegrywało się ich kasety, do czasu "Chłopaki nie płaczą", zespół zmienił tożsamość i docelową grupę słuchaczy.

W myśleniu o postawach zespołów widzimy dwie skrajności. Muzyka skrajnie komercyjna, płaska plastikowa, nastawiona na masę i wyniki sprzedażowe. Celem takiej muzyki jest "sprzedać się". Druga opcja jest opatrzona innym celem. Muzyka staje się oto medium przenoszącym emocje, treści, a jej przekaz oddziaływuje na odbiorców. Celem takiej muzyki jest uczestniczenie w zadaniach i funkcjach sztuki.

Oczywiście dyskurs publiczy miesza wszystkie kategorie, Doda jest artystką, a Zimmerman tylko pianistą. Nie ma już różnicy między muzykiem a muzykantem, grającym a grajkiem, aktorem a błaznem. Tak oto Rubik staje się w oczach telewidzów => (tak.... to obelga...) artystą kompozytorem muzyki poważnej, a Rafał Blechacz pianista który wygrał gdzieś tam konkurs, ale w telewizji i w prasie brukowej go "ni ma" to nic nie warty jest pewnie.

Dochodzimy do paradoksu, że muzyka spełniająca funkcje sztuki się nie może ich realizować, ponieważ nie ma na nią popytu, a muzyka spełniająca funkcje destrukcji gustów i estetyki społeczeństwa jest dystrubuowana ze zwielokrotnianą siłą.

8 komentarzy:

  1. a REPUBLIKA wciąż ta sama :)

    pozdrawiam
    Patyczak

    OdpowiedzUsuń
  2. Misiu, przecież musisz wiedzieć, że to wszystko truizmy, prawda:)? Kiedyż to sztuka "wysoka" sprzedawała się lepiej od komercyjnej:)? Z mojego podwórka - który tekst zna więcej osób: "na górze róże", czy monologi z Króla Ducha? Czy to znaczy, że "na górze róże" przyczyniają się do destrukcji gustów? Nonsens. Trzeba troszeczkę predyspozycji do wnikliwej lektury "spiżowych strof"... Nie każdemu dano. Ci od Dody nie czują Blechacza i nie poczuja nigdy, ale potrzebę nucenia muzyki ma każdy...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pełna zgoda z komentarzem powyżej.
    Dodatkowo zwracam uwagę, że między Dodą a Blechaczem jest całe kontinuum. Orkiestry symfoniczne grywają trudniejsze i bardziej chwytliwe melodie, jazzmani grywają w stylu klasycznym i słodkowodnym (jak mawia Ptaszyn Wróblewski), rockmanom zdarza się grac jak Led Zeppelin lub dryfowac ku muzyce pop.
    I to jest piękne i właściwe, bo mamy z czego wybierac!!!
    I nigdy, przenigdy nie ulegajmy nawet największym muzykom, że ich sztuka ma byc wspierana, dotowana, że jest "skarbem narodowym", musi miec państwowy kanał TV czy radiowy.
    To ich indywidualny wybór ile chałturzą, a ile tworzą sztukę.
    Poza tym najlepsi i tak nieźle zarobią na sztuce, bo grono koneserów zawsze się znajdzie.
    Jeśli w Polsce jest 50.000 melomanów, ktorzy wydadzą 10 zł miesięcznie na "muzykę, która jest sztuką", to spokojnie wystarczyłoby na niezłe ga że dla kilkudziesięciu wirtuozów, prawda? A to są mocno zaniżone szacunki...

    PS: Widzę, że paradoksy mocno w modzie...

    Lucjan

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja widze, żem niezrozumiany :)

    Mnie się o to rozchodzi, że można uprawiać z dwoma celami: sztukę komercji vs komercję sztuki. To chyba najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Napisałeś Michał, że przeszkodą dla muzyki będącej sztuką jest brak popytu, a to nieprawda.
    Brak popytu oznacza tylko, że na graniu takiej muzyki można kiepsko albo nawet wcale nie zarobic.
    Komuś kochającemu muzykę "wysoką" wystarcza po prostu instrument i nieważne jak szerokie i bogate audytorium. Taka hierarchia wartości...
    thiralatha i ja napisaliśmy na temat, tłumacząc przy tym że żadnego paradoksu tu nie ma... Zwykła prawidłowosc tego świata.

    Lucjan

    OdpowiedzUsuń
  6. Michale, masz rację. W radio czy TV trafia się czasem coś wartościowego ale bardzo rzadko.Jeśli chcę posłuchać dobrej muzyki muszę nabywać ją na płytach. Słuchając lub oglądając niektórych domorosłych "artystów" można cofnąć się w rozwoju. Są po prostu ogłupiające.kl.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jako uzupełnienie dodam, że np. w USA za nędzne kilkanaście dolców miesięcznie można słuchać radia satelitarnego - setki kanałów muzycznych, dowolny rodzaj muzyki w dziesiątkach odmian.
    U nas też tak może być. Wystarczy że nasz okupant (III RP) weźmie łapska precz całkowicie od mediów...
    Jak trzeba wykupywać "licencję na częstotliwości", to potem trzeba nastawić się na masowego odbiorcę, żeby kasa się zwróciła...
    Toż to oczywista oczywistość! - cytując klasyka.
    "Wyciągcie" wnioski! (to cytat z kolejnego klasyka - mojego szefa:)

    PS: Michał - wykrakałeś - godzinę temu "zdradziłem" naszego okupanta przechodząc na czerwonym świetle i skroili mnie łaskawie "tylko" na 50 zł...

    Lucjan

    OdpowiedzUsuń
  8. u nas równiez można słuchac i to za darmo radia internetowego nawet stacji zagranicznych, rózna muzykę grajacego. wiec wystraczy chcieć, kwestia gustu,a jak ktoś ma zły gusy to pzreciez nei bedziesz mu go na siłę prostował, zawsze można wyłączyć telewizor czy radio i włączyć myślenie;)po prostu odziąć się od dod czy maryl:)
    A.

    OdpowiedzUsuń