Pewien człowiek stwierdził, że odłożył już wystarczająco dużo pieniędzy aby zrealizować swoje marzenie. Zakupił bilet do afryki i z wielką radością planował każdy dzień, jaki zamierzał spędzić w podzwrotnikowej dżungli. Był to bardzo dobry człowiek, starał się pomagać wszystkim wokół. Miał niezwykle dobre serce, łatwo się wzruszał i wszyscy jego przyjaciele uważali, że jest wspaniałym i oddanym druhem.
Nadszedł wreszcie dzień wyjazdu. Jak tylko wylądował wynajął samochód terenowy i ruszył do buszu. Spędzał tam wspaniale czas. Wędrując przez podzwrotnikowy las spotkał słonia. Zobaczył coś niepokojącego, słoń miał drzazgę w nodze. Człowiek ów bardzo się wzruszył i żal mu się zrobiło wielkiego dobrodusznego zwierzęcia i postanowił pójść mu z pomocą. Wyciągnął drzazgę i patrzył zadowolony na słonia który z wdzięcznością odwrócił się w jego stronę przygarnął go trąbą, objął go delikatnie i przytulił do siebie. Było to niezwykłe doświadczenie i na długo zostało w pamięci turysty i słonia.
Kilka lat później do miasteczka, w którym żył podróżnik przyjechał cyrk. Na plakacie był słoń. Mężczyzna zatrzymał się ze wzruszeniem i postanowił odwiedzić swojego dawnego przyjaciela. Udał się do cyrku, przedarł się za kulisy a później podszedł do klatek zwierząt. Spojrzał w oczy słoniowi i ze wzruszenia uronił nie jedną łzę. Serce zaciskało mu się w piersi i postanowił pomóc afrykańskiemu przyjacielowi. Otworzył klatkę, zwierze wolno ruszyło w jego stronę, oswobodziciel ruszył mu naprzeciw z otwartymi ramionami. Słoń objął go trąbą i zgniótł go na śmierć. Bo to nie był ten słoń :) hehe :)
Blog zakończony, dostępny jako archiwum
Blog Michała Januszewskiego to już zamknięty projekt. Rzeczą młodzieńczą było pisać o wszystkim i przejawiać nazbyt interaktywne postawy wobec świata. Dziękuję wszystkim czytelnikom i komentatorom, którzy współtworzyli ze mną to miejsce wymiany myśli, poglądów i polemik. Statystyki przedstawiają się bardzo imponująco: zarejestrowano blisko 31 tys. odwiedzin. Wszystkie archiwalne wpisy i komentarze pozostaną dostępne. Niestety liczne teksty zostały skradzione z bloga i dyskusji. Niech więc oryginały świadczą o prawdziwym autorstwie.
A już kreował się wspaniały koniec... Wzruszające spotkanie po latach...
OdpowiedzUsuńPrzez takie zakończenie będę miał koszmary w nocy... ;P
Naiwność drogo kosztuje.kl.
OdpowiedzUsuńHehe dobro wraca z siłą słonia
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta historia jest metaforą ... czegoś ...
OdpowiedzUsuńNie mam niestety żadnej złośliwej koncepcji:)
Lucjan
Metafora się rozlazła zdaje się niestety, ale ugryźć nam trzeba ...
OdpowiedzUsuńJa miałem podobne zdarzenie w swoim życiu.
OdpowiedzUsuńWracam do domu z wakacji, składam tacie życzenia urodzinowe, padamy sobie w objęcia i... połamałem tacie żebra... bo to byłem ja, ale zbyt radosny i wypoczęty by złożyć ostrożnie życzenia urodzinowe.
to jest fakt
maly przypis... To samo tzBolek moglby z powodzeniem zrobic sloniowi ;)
OdpowiedzUsuńEnhm... Długo mnie nie było, ale nadrobię teraz zaległości:P
OdpowiedzUsuńProblem tego faceta polegał na tym, że on CHCIAŁ by ten słoń był tym słoniem z dżungli... I to go zgubiło. Nie mówiłbym tu o naiwności, bo naiwność jest raczej wtedy gdy KTOŚ oszukuję 2 os. A on sam się oszukał, zaplątując się w pętlę swych wspomnień.
Marek