Blog zakończony, dostępny jako archiwum

Blog Michała Januszewskiego to już zamknięty projekt. Rzeczą młodzieńczą było pisać o wszystkim i przejawiać nazbyt interaktywne postawy wobec świata. Dziękuję wszystkim czytelnikom i komentatorom, którzy współtworzyli ze mną to miejsce wymiany myśli, poglądów i polemik. Statystyki przedstawiają się bardzo imponująco: zarejestrowano blisko 31 tys. odwiedzin. Wszystkie archiwalne wpisy i komentarze pozostaną dostępne. Niestety liczne teksty zostały skradzione z bloga i dyskusji. Niech więc oryginały świadczą o prawdziwym autorstwie.

piątek, 12 czerwca 2009

Lęk a relacja

W związku dwojga ludzi, który nazwiemy sobie relacją, tak jak w jakimś modelu fizycznym działają różne siły i naprężenia. Chociaż taka relacja wydaje się sama w sobie zasłaniać i uniemożliwiać poznanie tego co się wewnątrz niej dzieje można jednak poszukiwać pewnych zasad. Dziś chciałbym napisać o jednej z nich z czasem będzie pewnie ich coraz więcej.

Wyda się to zapewne okrutne, bezlitosne i przeczące ideałom miłości tkwiącym w naszej kulturze.

Jeżeli w związku jedna strona się czegoś boi, to druga strona zada ból zgodny z odczuwanym strachem.

Brzmi paradoksalnie prawda? Wiele jednak razy widziałem działanie tej zasady. Przykłady:

Mężczyzna boi się, że zostanie zdradzony. Partnerka go zdradzi.
Kobieta czuje lęk przed przemocą. Partner ją uderzy.

Można to mnożyć i przywoływać różne lęki i reakcje na nie. Pamiętać należy, że prawidłowość, którą podałem trzeba rozumieć bardzo szeroko. Pisząc o strachu mam na myśli nie jakieś przejściowe obawy ale strach wbudowany głęboko w psychikę, nawet nie koniecznie uświadomiony i przekazany werbalnie.

Poza tym pamiętać należy, że nie ma tu determinizmu i ta sama przyczyna nie zawsze wywołuje te same skutki. Niemniej taka prawidłowość jest zauważalna.

Ps. Pisząc lęk i strach, obawa i bać się dokonałem świadomego uogólnienia, w każdym z wypadków miałem na myśli lęk.

11 komentarzy:

  1. Wypada mi się zgodzić, bo to i wg mnie jest prawdą.

    Ale weźmy inny przykład, prostszy, wręcz dziecinny. Kobieta (no, dziewczyna byłaby odpowiedniejsza) nie odpisuję chłopakowi bo nie ma kasy na koncie. Ten jednak myśli że jest na niego bardzo zła, bo chwilę wcześniej powiedział coś głupiego; boi się tak prostej rzeczy.

    O co mi chodzi?

    Że po prostu byle co powoduję w nas wywołanie na powierzchnie naszego lęku (w tym przypadku strachu przed złością "lubej").

    Marek

    OdpowiedzUsuń
  2. tak. pokazujac go na zewnatrz prowokujemy do "banych się" przez nas zachowań.

    OdpowiedzUsuń
  3. albo ktos nie moze juz wytrzymac tego zycia w ciągłym lęku, zeby tylko nei urazić drugiej osoby, ze ... no wąłśnie w ostatecznym rozrachunku i tak rani. to tez jest pewnego rodzaju prowokacja, dobzre ujęte.
    A.

    OdpowiedzUsuń
  4. a dla mnie ta zasada wydaje się beznadziejnie idiotyczna:)Zacytuję tu dla Ciebie mojego ulubionego Gombrowicza: Misiek - "im mądrzej, tym głupiej":)

    OdpowiedzUsuń
  5. Recepta na miłość - nie bać się ;)

    Wobec powyzszego posta - dobór partnerów wsród psychotyków może być ich metodą masochistycznego zaspokojenia (i urealnienia, oraz racjonalizacji głęboko ukrytych leków). Nie wykluczone własciwie.

    Inaczej rzecz biorąc: Jesli w zwiazku jedna strona odczuwa pewien lęk, druga zrealizuje jego przedmiot.
    Werbalizacja i wyrażenie tego lęku, moze spowodować realizację jego przemdiotu - na zasadzie odebrania wyrzutów sumienia drugiej stronie, lub realizacji ukrytego pragnienia (masochistycznego - skrytego pod lekiem (sic!):).

    A troszkę bardziej serio - jesli mamy przeczucie ze partner np. nas zdradzi lub zdradzil i nie ejst to wyraz paranoi (;) to calkiem mozliwe ze tak bedzie lub jest, nawet jesli tego przeczucia nie mozemy uzasadnic- zgadzam sie w zupelnosci , chociaz nie potrafie tej zasady ani logicznie, ani empirycznie udowodnic, i przyznaje ze (moze to kwestia sformulowania przez emnie) jest ona dosc banalna. Przy czym na pewno nie mozemy np. sami siebie oskarzac ze to nasz lek to spowodowal, ani dopatrywac sie przyczyn aktu zdrady w posatci naszego leku (chyba ze nasz lek wplynal na wybor partnera, ktory postepuje tak, jak postepuje po prostu )(zdrady jest winien zdrajca i bede za tym obstawal, zadne dowody w postaci ukrytych sil psychicznych w zwiakzu mnie nie przekonaja - byc moze taka psotawa jest wyrazem desperackiej proby obrony wlasnego ego, nawet jesli to coz:)).

    Podobala mi sie sytuacja zarysowana w komentarzu 1. Czesto nasze postepowanie zwlaszcza w poczatkowej fazie zwiazku jest wynikiem bledow w interpetacji (z racji neiznajomosci partnera) i potrafi wiele namieszac, najprosciej ejst byc szczerym, to wszystko wyjasnia, niestety gierki milosne tworza neiraz ladny ambaras, ale gierki intrygi sa piekne w oswieceniowych sztukach , w milosci jako "zbojecki" romantyk ;) wole nie wzywac trzeciego.



    W ostatecznosci na ukryte lęki i pragnienia zawsze pozostaje cytat z Kubricka: "Jest coś, co musimy zrobić jak najszybciej..." i jego oprawa filmowa ;)(jesli ktos odczul wulgaryzm powyzszej wypowiedzi - trudno :))

    Martin

    OdpowiedzUsuń
  6. Oświeceniowe sztuki tchną tandetnym moralizatorstwem a intrygi w nich zawarte trudno nazwac pięknymi; zbójecki romantyk zaś, będąc romantykiem romantycznym, winien przyzywać "tego trzeciego", bo osobliwie uszczęśliwia go cierpienie i satysfakcjonuje jedynie próba wysokiej klasy;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzeci przybądź ! w takim razie;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Martinie nie chcac odnosić się do dyskusji w biegu (sobie zostawiam ostatnio slowo :) musze powiedziec ze pierwszy raz zabierasz głos z osobistych pozycji. nie ukrywam cieszy mnie to. do tej pory zasłaniałeś się filozofią i to skutecznie maskowało Ciebie.
    thiralatha... trzeci zostaje kozłem ofiarnym ;) albo przynajmniej kozłem ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. P.S. intrygi sa piękne w sztukach - to mialem na mysli, a piekne sa ze wzgledow koncepcyjnych

    zbojecki romantyk (typu Gustaw) - czyli romantyk z resentymentem wobec romantyzmu (nie mylic z sentymentem) faktycznie powinien przyzywac trzeciego - moj błąd

    Martin

    OdpowiedzUsuń
  10. P.S.2 Trzeci - wyraz rozumienia miłości jako gry (kurs aluzji "doGombrowiczowskich" Martina dla opronych) ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miłość, będąc grą, unika pozbawienia samej siebie smaku (gombrowiczowskiej) młodości...

    OdpowiedzUsuń