Blog zakończony, dostępny jako archiwum

Blog Michała Januszewskiego to już zamknięty projekt. Rzeczą młodzieńczą było pisać o wszystkim i przejawiać nazbyt interaktywne postawy wobec świata. Dziękuję wszystkim czytelnikom i komentatorom, którzy współtworzyli ze mną to miejsce wymiany myśli, poglądów i polemik. Statystyki przedstawiają się bardzo imponująco: zarejestrowano blisko 31 tys. odwiedzin. Wszystkie archiwalne wpisy i komentarze pozostaną dostępne. Niestety liczne teksty zostały skradzione z bloga i dyskusji. Niech więc oryginały świadczą o prawdziwym autorstwie.

niedziela, 1 marca 2009

Kasa, handel i inne obleśności...

W dawnych czasach, jeszcze przed rewolucją przemysłową ludzie zajmowali się normalną pracą. Normalna praca, czyli przekształcanie jednych rzeczy w drugie, przenoszenie czegoś z miejsca A do B, lub zarządzanie przekształcaniem czy przenoszeniem. Ktoś był rzeźbiarzem, kowalem, dentystą czy też nawet zajmował się przekształcaniem młodych umysłów jako nauczyciel. Ktoś inny pracował w transporcie poganiając osiołka z przyczepką. Inni zarządzali powyższymi czynnościami pełniąc role kierowników czy koordynatorów. Człowiek taki wracał do domu zmęczony i zawsze po zakończeniu pracy miał poczucie, że coś zrobił. Sam handel towarem bądź usługami traktowany był jako zajęcie umniejszające godność człowieka.

Rewolucja przemysłowa, powstanie mechanizmów gospodarki wolnorynkowej, giełdy papierów wartościowych oraz zwiększenie roli sektora bankowego zmieniło obraz świata.

Powstały nowe zawody związane tylko z obrotem pieniądzem. Świat stanął na głowie. Pojawiły się możliwości aby jeden człowiek zarobił w ciągu godziny tyle co inny w 10 lat. Nie chcę tu wchodzić w kwestie dotyczące sprawiedliwości systemu, tym samym deklarować swoich poglądów. Chciałbym jednak powiedzieć, że buntuje się przeciwko kultowi pieniądza i ludzi zamożnych, którzy dorobili się na nieuczciwym handlu (marże 100% i więcej) i innych spekulantach. Z pewną odrazą patrzę na przedstawiciela handlowego, który niedawno odwiedził moją babcię proponując jej zakup koca z sierści wielbłąda czy innego mamuta. Przebitka była około 1 000 % (słownie tysiąc). Człowiek taki zarabia pieniądze nie wykonując żadnej pracy, to co robi to raczej manipulacja i spekulacja. Dlatego nie mam szacunku. Większy mam szacunek i uznanie do najprostszego nawet zawodu, w którym praca polega na sprzątaniu, niż do pana przedstawiciela handlowego w swoim cinquecento i w garniturku od sunset suits.

15 komentarzy:

  1. Pieniadze to ja w ogóle mam w głębokim powazaniu, bo skoro one sie ze mna nie trzymaja, to dlaczego ja mam byc ich przyjacielem.

    A wolny rynek i jego chaotycznosc, tez zaburza mi pojecia sprawiedliwosci, rownosci szans i nawet ekwiwalencji w takim stopniu, ze mam ochote udac sie do najblizszego pracodawcy po odbior wartosci naddanej, wczesniej jednakze zmuszony bylbym niestety ogolic glowe.

    A powazniej: fakt statystyczny, ze uslugi maja zasadniczo ok 70% udzialu w produkcie narodowym w krajach wysoko rozwinietych - a to juz prawie osiag na miare gospodarki postindustrialnej - nie wskazuje na to bysmy niebawem mogli jeszcze uniknac zostania przedstawicielami handlowymi lub kims w tym rodzaju.

    Szczerze mowiac ilekroc widze podrecznik do etyki biznesu wybucham smiechem, zwlaszcza gdy obok lezy teoria gier.

    Właściwie nie wiem czy chcialbym abysmy wszyscy zostali pewnego dnia milionerami.
    Martin

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale teraz jest przecież moda na "nic nie robienie".

    Powszechnym procederem jest przecież tworzenie stanowisk typu "Prezes ds. spuszczania wody w toalecie", byle tylko kasa (w tym wypadku "kupa") przewinęła się przez jedne ręce. Oczywiście, po drodze zabierając prowizje od prowizji.

    A ludzie, którzy powinni to zmienić, dają jeszcze przykład takiemu procederowi, jak na przykład fikcyjne ministerstwa w rządzie PiS-LPR -Samoobrona.

    Tak więc dopóki kataklizm- albo inna wojna- nie zniszczy całego obecnego świata (raczej: systemu), ludzie zawsze dobiorą się jak świnia do jedzenia- byle tylko doczłapać pyskiem do koryta.

    Marek

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rozumiem, co jest obleśnego w handlu.

    Jego znaczenie doceniano długo, długo przed rewolucją przemysłową. Wielu władców siedziało w kieszeniach zamożnych kupców. Dzięki handlowi bogaciły się miasta i całe państwa. Szukanie nowych szlaków handlowych dało początek odkryciom geograficznym.

    Handlowiec, specjalista od marketingu czy akwizytor, jeżeli wykonuje swoją pracę uczciwie, zasługuje na szacunek.
    Jego dochody są jego sprawą i zależą od przedsiębiorczości oraz wkładu pracy. Jeżeli ktoś chce sprzedać zwykły koc jako koc z wielbłądziej wełny, to jest zwykłym oszustem. Jeżeli sprzedaje towar "z wyższej półki", to jego cena musi być wysoka. Umowa kupna-sprzedaży jest dobrowolna, zawsze można powiedzieć nie.

    Dla mnie obleśne jest życie na cudzy rachunek albo bezinteresowna zawiść.

    Kropka

    Ps. Nie mam nic wspólnego z akwizycją, ani z handlem w ogóle, żeby było jasne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kropko... chciałbym podkreślić jedną rzecz z mojego posta. Uważam, że większy szacunek można mieć do człowieka przysłowiowego człowieka z łopatą niż do kogoś kto sprzedaje usługi tego z łopatą.

    Może ja jestem jakiś nie tutejszy w sensie czasu... patrze jednak na efekty danej pracy. jaki jest efekt dnia pracy maklera? a jaki jest efekt dnia pracy faceta kładącego kostkę chodnikową?

    Dzisiaj ekonomia i jej język pojawiają się wszędzie. nawet o udziale Polski w wojnie w iraku nie mowiliśmy w kategoriach sprawiedliwości etyki ale raczej zastanawialismy sie jakie korzysci bedziemy jako kraj z tego mieć.

    Wydaje mi się ze z tego wziela sie tendencja do oceniania wartosci pracy za pomoca dochodu. Dzis najbardziej szanowane zawody to te najwiecej zarabiajace... prawnik, lekarz itd. pomijam te ktore zniechecaja wizerunkiem. Obraz ktory mi sie tworzy jest taki ze szacunek ma ten kto wytwarza duzy dochod a nie ten kto ciezko i ucziciwie pracuje.

    czyzbym stawal sie socjalista?

    OdpowiedzUsuń
  5. Michał - podziwiam twoją odwagę w kwestii oceny siebie - ostatnie zdanie to nacelniejsza możliwa diagnoza. Pora na otrzeźwienie. Abyś nie stoczył się całkowicie ku socjalizmowi dysponuję odpowiednią literaturą:) Tylko wolny rynek!!! Walczmy o niego na każdym polu by runął moloch etatyzmu i socjalizmu gwarantowanego przez państwo, który wiedzie naszą cywilizację ku przepaści.

    Lucjan

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie socjaliści to "poprawiacze" praw ekonomicznych, które są przecież obiektywne. Strzeż nas Boże...

    Z całym szacunkiem dla faceta układającego kostkę, można go zastąpić na jego stanowisku pracy z dnia na dzień, a maklera niestety nie.

    Gdyby o prestiżu zawodu decydowały tylko dochody, to na szczycie drabinki byliby zapewne pan piłkarz i pani piosenkarka, a nie lekarz, prawnik, strażak.
    Prestiż i kasa to wciąż jeszcze nie to samo.

    Kropka

    OdpowiedzUsuń
  7. Się nie zgadzam.

    Na czym zarabiają maklerzy? Na naiwności ludzi. Wiem, to wielkie uproszczenie, gdy powiem że praca maklerów ogranicza się do jedynie prostej jak konstrukcja cepa akcji kupno- sprzedaż. Ale tak właśnie jest! Ludzie jednak wariują, gdy widzą tylko napisy typu Wig 20, TechWig itp. itd. Ale bojąc się własnej niewiedzy, (będąc jednak na tyle mądrym/bogatym, aby nie trzymać kasy w skarpecie) wolą zlecić to komuś, kto pod uwagę weźmie 10 000 wskaźników, choć tak naprawdę ważny jest tylko 1- czy się na danej operacji zarobi.

    A Pan kładący chodniki? Tu, niestety, nie da rady zlecić tego komukolwiek, jeżeli chcę się, by chodników ów stał przez najbliższe 10 lat, a nie do następnego deszczu- niedawno tak zrobiono w Lubichowie na niewielkim odcinku- nie mogąc dogadać się z firmą X na położenie dodatkowych 10 metrów chodnika, wzięto do tego "przyjaciół królika"- płyty natychmiast zaczęły się rozchodzić, zapadać itp itd. Wiem, to po prostu fuszerka. Tylko szkopuł leży w tym, iż wystarczy mieć choć pobieżne pojęcie o giełdzie, by zarobić choć "grosze". Ale chodnik? Tu potrzeba konkretnych umiejętności.

    Chodnikarzy się jednak nie docenia z tego względu, iż on pracuję "fizycznie", a zatem jest głupi-> głupi zawsze się znajdą-> da się go zastąpić-> można mu mniej płacić-> jest "gorszy" od "inteligenta" w szelkach.

    Marek

    OdpowiedzUsuń
  8. Kropko... jezeli ktos moze byc zastapiany przez 100 innych to nie znaczy ze nie wykonuje zawodu, za ktory nalezy mu sie szacunek. Kretaczy i cwaniakow, przynajmniej tych na prawde cwanych jest mniej niz ludzi uczciwych (pewnie z braku intelektu, nie z moralnego ich dobra).

    Poza tym wydaje mi się ze bladzimy troche po omacku mijajac sie definicjami i pojeciami.. Martin jestes gdzies? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Marku... wydaje mi się ze troche podryfowales. Jednak prosty argument może przekonac Cie ze sie mylisz. Ukladanie plytek - 3 lata zawodowego wyksztalcenia. Makler - liceum, pewnie studia i kurs maklerski zakonczony certyfikatem.

    Tu nie idzie o wiedze i intelekt, ale chyba o moralnosc spoleczna. normalnemu prostemu czlowiekowi byloby glupio gdyby mial skasowac 10 000 zl za godzine pracy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz rację. Tylko ze szkołami zawodowymi jest tak, że albo coś zrobisz na 6, albo na 1. Innych ocen często nie ma,

    A makler? W szkołach zawsze daje sie przekulać 'byle do przodu' a braki nadrabiać innymi brakami.

    Marek

    OdpowiedzUsuń
  11. Michał - ostrożnie z "moralnością społeczną", gdyż, jak mawia klasyk, np. różnica między sprawiedliwością a sprawiedliwością społeczną jest taka, jak między krzesłem a krzesłem elektrycznym...

    W powyższych postach pojawiły się narzekania na pewne zjawiska. Może ktoś to nazwać zboczeniem, ale ja widzę tu jeden wspólny wątek:
    1. szkoły (zarówno zawodowa i maklerska) - państwowe...
    2. chodnik w Lubichowie - państwowy...
    3. giełda papierów wartościowych z komisjami nadzorującymi - państwowa...
    4. stanowiska do "nicnierobienia" w ministerstwach - państwowe

    Tylko wolny rynek daje uczciwie równe szanse, a ludzie w zależności od talentu i wysiłku (też czasem szczęścia i przypadku) osiągają różne wyniki. Nie grozi nam to, że każdy będzie bogaczem (do Martina).

    Co do "oszukanych" przez maklera - violenti fit non iniuria...

    Przypominam, że chuba około 2/3 obrotów giełdowych jest dokonywanych przez maklerów. Kiedy jeden zyskuje, to drugi traci. Tam też są lepsi i gorsi, bogata elita i rzesza harujących przeciętniaków. Tam też przbija się z mozołem mechanizm rynkowy - on naprawdę działa...

    Lucjan

    OdpowiedzUsuń
  12. Tylko że jak dowiodły badania, ponad 70% osób inwestujących za pomocą maklerów odniosłaby większy zysk, gdyby tylko robiły to w pojedynkę- a to chyba znacząco osłabiłoby wskaźnik "straty"

    Marek

    OdpowiedzUsuń
  13. ?????
    Yyyy...przyznam, że nie rozumiem... Myślałam zawsze, że tylko akcjonariusz traci albo zyskuje na giełdzie. To znaczy, gdy jeden zyskuje, to drugi traci, wszystko zależy od momentu wycofania się z gry. Makler dostaje tylko prowizję od obrotów.
    Co to znaczy gra w pojedynkę? Akcjonariusz nie jest członkiem giełdy, więc nie może sam zawierać transakcji. Robi to za niego makler, który działa w imieniu domu maklerskiego, w którym klient ma założony rachunek inwestycyjny.
    Tak mi się dotychczas wydawało.
    Kropka

    OdpowiedzUsuń
  14. Do Michała

    Dajmy już spokój temu nieszczęsnemu maklerowi.
    Czy gdybyś mógł kupić bilet na koncert powiedzmy Bocelliego, to krzyczałbyś, że on bierze za dużo kasy? Albo wybitny chirurg, który ratuje czyjeś życie, czy ma przepraszać, że kasuje za dużo?

    Wydaje mi się, że z talentem do zarabiania pieniędzy jest trochę tak jak z innymi darami od losu. Ktoś ma słuch muzyczny, inny wybitną inteligencję, a jeszcze inny niepospolitą urodę albo talent sportowy. Jeżeli dana osoba potrafi na tym zarobić nie idąc po trupach, to tak uważam, że jest to moralne. Mówienie o braku równych szans czy niesprawiedliwości społecznej jest tutaj bezsensowne.
    Domyślam się, że Ty jesteś oburzony raczej tym, że można zarabiać ogólnie mówiąc na obrocie pieniędzmi. Dla mnie jest to równie godne zajęcie jak każde inne. Trudno dzisiaj sobie wyobrazić świat bez banków, giełdy, systemu ubezpieczeń, itp. Nie uważam wcale, że zamożny oznaczać musi "nieuczciwy".

    Na koniec, szanuję pracę faceta, który kładzie płytki, byle kładł je równo :)

    Kropka

    OdpowiedzUsuń
  15. Kropko.. wybacz, że jakiś czas nie odpowiadałem. Tu nie chodzi o ilość pieniędzy. Za Boccellego nie dałbym złamanego grosza :) za każdym z wymienionych przez Ciebie zawodów - śpiewak, chirurg jest konkretna praca. Za ludźmi obracającymi środkami finansowymi? Żadna.

    Tylko o to mi chodzi, że szanuje ludzi po których zostają realnie wykonane zadania.

    Kropko a można wiedzieć jak trafiłaś na mojego bloga? staram się tu wszystkich znać :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń