Blog zakończony, dostępny jako archiwum

Blog Michała Januszewskiego to już zamknięty projekt. Rzeczą młodzieńczą było pisać o wszystkim i przejawiać nazbyt interaktywne postawy wobec świata. Dziękuję wszystkim czytelnikom i komentatorom, którzy współtworzyli ze mną to miejsce wymiany myśli, poglądów i polemik. Statystyki przedstawiają się bardzo imponująco: zarejestrowano blisko 31 tys. odwiedzin. Wszystkie archiwalne wpisy i komentarze pozostaną dostępne. Niestety liczne teksty zostały skradzione z bloga i dyskusji. Niech więc oryginały świadczą o prawdziwym autorstwie.

piątek, 6 lutego 2009

Skąd się bierze wstyd i czym jest?

Wstyd jako reakcja na swoje postępowanie, np ukradłem paczkę papierosów i się tego wstydzę, nie będzie przedmiotem tego posta. Choć być może okaże się, że i taki wstyd zostanie wciągnięty do późniejszych analiz w komentarzach.

Wstyd seksualny, obawa przed zaprezentowaniem nagości. Wokół tego chciałbym dziś zaproponować rozmowę. Jakiś czas temu wpadła mi w ręce książka K. Wojtyły "Miłość i odpowiedzialność". Tam znalazła się analiza wstydu seksualnego. Chciałbym przytoczyć to, co zapamiętałem z tych rozważań.


1. Wprowadzenie. Istotna część, ponieważ pokażę tutaj jak rozumiana jest osoba. Każdy człowiek kontaktuje się ze światem zewnętrznym i najgruntowniej w nim tkwi przez swoje wnętrze i życie wewnętrzne. Co to znaczy? Nasza subiektywna obecność w świecie rozgrywa się w naszym wnętrzu, wrażenia, spostrzeżenia naszych zmysłów, to co widzimy i słyszymy, to czego się dowiadujemy, dosłownie przebywa w nas jako umysłowa reprezentacja. Tak więc stajemy się tym czym się karmimy.
2. Podmiot i przedmiot. Relacja poznawcza (kiedy np. obserwuję drzewo) jest relacją podmiot - przedmiot. W ten sposób człowiek odbiera cały świat zewnętrzny, a i sam dla siebie może stać się przedmiotem (kiedy np. dłubie sobie między palcami u nóg;-) Problem pojawia się w relacji człowiek - człowiek. Bo jednocześnie dwie strony są podmiotem i przedmiotem - jedna dla drugiej.
3. Użycie. Użycie następuje w relacji osoba - przedmiot. Np. jak się samemu nie sięga, to się szczotki do pleców używa.

Do rzeczy!

Wstyd seksualny jest niczym innym jak tylko lękiem przed użyciem przez drugiego człowieka, a właściwie przez jego popęd. Zwróćmy uwagę, że takie wyjaśnienie problemu rozwiązuje bardzo wiele sprzeczności.

1. W związku dwojga ludzi wstyd jest obecny od początku, później wraz z rosnącym zaufaniem zmienia się i znika. Kiedy to się nie dzieje oznacza, że nie ma między dwojgiem ludzi prawdziwej ufności.
2. Wstyd jak każdy lęk można pokonać. Lęk wysokości po ćwiczeniach może ustąpić (alpiniści, wieżowcołazi itd.) Tak się dzieje w przypadku ludzi którzy zajmują się prostytucją. Kiedy zatem ktoś nie ma poczucia wstydu w pierwszej intymnej sytuacji znaczy to być może, że ma niezłą wprawę. To oczywiście sarkazm.
3. Ciekaw jestem wyjaśnień i propozycji komentatorów.

Na potwierdzenie tego co napisałem chciałbym przytoczyć jeszcze jeden przykład, zaczerpnięty z książki. Autor opisywał swój związek z zawodową gimnastyczką. Nagość nie stanowiła dla niej problemu, ze względu na specyfikę jej zawodu. Mogła chodzić nago po domu i nie stanowiło to dla niej problemu. Kiedy jednak kontekst zmieniał się z neutralnego na seksualny chowała się pod kołdrę i z histeryczną wręcz wstydliwością gasiła światło.

20 komentarzy:

  1. Personalisci wspaniale odwoluja sie do kategorii godnosci ludzkiej i wstydu jako tego, co ja chroni. Godnosc w najprostszym i najmniej dyskusyjnym rozumieniu, jest tym co bedac specyficznie ludzka wlasnoscia, nakazuje nam traktowac czlowieka zawsze jako cel, nigdy zas jakos srodek. Wiec brak wstydu bedzie dla personalistow zawsze zwiazany z instrumentalizacja czlowieka. Wstyd dotyczacy sfery seksualnosci, bedzie oznaczal wlasnie brak instrumentalizacji osoby wlasnie w tej sferze, bedzie wyrazem leku, czy tez obawy przed takim aktem. Tak jak wspomniana gimnastyczka instrumentalizowala swoje cialo w sferach innych niz seksualna (powiedizlabym zawodowych, ale to zabrzmi zabawnie dwuznacznie), tak prostytutka instrumentlaizuje je w sferze seksualnej, ale nie zapominajmy, ze jest to dla niej takze sfera zawodowa i z tad (byc moze) brak u niej wstydu. Pytanie dotyczace prostytutki brzmi, co jest praca a co nie i czy sfera seksualnosci moze wiazac sie ze sfera pracy, inaczej czy prostytucje mozna potraktowac jak zawod, bo przeciez w kazdej pracy dokonuje sie auto instrumentalizacja ciala ludkziego, czy ktos uzywa miesni do kopania ogrodka, czy umyslu do redakcji artykulu, dokonuje instrumentalizacji czesci siebie (wlasnie to co pozostaje po wszystkich instrumentalizacjach to osoba i przynalezna jej godnosc ).

    Jeszcze jedna refleksja - opowiesc o Edenie poucza nas, ze nie wstydzimy sie tego, czego nie jestesmy swiadomi, tak jak dziecko nie czuje wstydu odnosnie sfer ludkziego zycia, ktorych nie zna. Wstydzimy sie tego, co jeszcze nie zaszlo, ale jak pisałeś Michale, wstydzimy sie takze tego co zaszlo, pierwsze jest wyrazem obawy, drugie zawodu, oba wiaza sie z oczekiwaniami, oczekiwaniami czyimi wobec czego powstaje pytanie ? Snuje domysl, ze to wlasnie naszego czlowiecznstwa wobec nas samych. Pozostaje tylko watpliwosc, czy odkrywamy swoje czlowieczenstwo wlasnie poprzez uczestnictwo w spoleczenstwie, czy jest ono od tego niezalezne? Clzowiek "dziki", oderwany do spoelczenstwa nie zna wstydu, pwostaje pytanie czy nei zna wstydu w ogole, czy nie zna go wedlug naszych kategorii cywilizowanego swiata ? Byc moze wstyd to tylko kwestia kultury, nie istnieje zas przyrodzona ludzka godnosc, w takiej formie abysmy mogli rozpoznac ja w oderwaniu do spoleczenstwa, byc moze dopiero obecnosc drugiego jest koneiczna dla powstania wstydu, z drugiej jednak strony zdarza nam sie wstydzic przed samym soba, ale wowczas czy przed osba sie wstydzimy , czy przed tym co jest zinternalizowanymi normami spoelcznymi i znajduje sie w nas na skutek uspolecznienia ? Perosnalisci obroniliby sie tak, ze godnosc ludzka wystepuje takze w stanie natury, jednak dopiero obecnosc spoleczenstwa pozwala nam ja rozpoznac. Z tego wynika ze jej rozpoznanie nie jest naturalne, co nadal pozwala na argumentacje za wylacznie kulturowym charakterem godnosci ludkziej i wstydu. Nie potrafie tej aporii przezwyciezyc.Przepraszam, ze tak daleko odbieglem od tematu, ale nie potrafilem powsztryzmac gonitwy mysli :).
    Martin

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstyd związany jest, bez względu na przyjętą szkołę rozważań nad nim ( co wiąże się zawsze z konkretną ideologią ), tylko z jednym. Ta jedna rzecz mocno powiązana ze wstydem to pojęcie GRZECHU. Natomiast sam grzech jest związany z całym systemem w którym się wychowaliśmy, z wpojoną lub prawdziwie przyjętą wiarą. GRZECH to nie tylko pewien stan ducha. To chwila fizycznego, zmaterializowanego czynu, która powoduje, że GRZECH staje się popełniony. Czyli jest to zawsze czyn niezgodny z przyjętym systemem wierzeń i poglądów przez nas samych lub przez świat w którym zyjemy i też zgodnie z tym rozpatrywany jest fakt jego popełnienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. DROGI polavski ! :
    Przyjecie szkoly rozwazan nie zawsze wiaze sie z przyjeciem ideologii, ale aby ta kwestie roztrzasac musielibysmy przyjac filozoficzna szkole rozwazan i spierac sie o absolutyzm/relatywizm prawdy.
    Grzech, wstyd zwiazany z grzechem to wstyd religijny, zrelatywizowany do kultury, w ktorej zyjemy, z drugiej strony pojecie grzechu ma aspiracje uniwersalistyczne, nawet jesli ej zerwiemy, pozostaje pytanie o to czy godnosc osobowa przynalezy czlowiekowi niezlaeznie od kultury w ktorej zyje, inczej mielibysmy prawo do traktowania ludzi innych kultur w sposob zwierzecy i dowolny. Poza tym odroznilbym an wstepie pojecie godnosci i godnosci czlowieka - pierwsza wiaze sie z pozycja czlowieka w spoleczenstwie i jest zrelatywizowana w stosunku do tegoz spolecznstwa i kultury, druga jest zas niezbywala i przyrodzona i ta wlasnie stanowi fundament naszych rozwazan, a proba ktora ja poddalem we wczesniejszych rozwazaniach stanowi jedynie teoretyczna spekulacje i to wyraznie jalowe. Chociaz z drugiej strony niezwykle mnie ciekawi czy osoba jest tylko ta osoba , ktora jest w spoelczenstwie, ktora jest wyznawca religii ;), czy moze jest osoba nawet w stnaie bezrouzmnym i dzikim, czy tez osoba jest osoba nawet gdy znajduje sie w stanie bezrozumnym i dizkim, ale juz patrze do zrodel i widze ze osoba jest to indywidualny, samoistny, rozumny i substancjalny byt. Ponadto wystepuje takze "antynomia fundamentalna - osobą jest się przez inną osobę lub osoby, czyli osobą jest się dzięki swej całkowitej relacyjności względem innych osób i całej rzeczywistości i Boga". Niezle, nic dizwnego ze konkwistadorzy tak lekko zabijali "dzikusow" bedac pod egida San Salvadora.
    Martin

    OdpowiedzUsuń
  4. hmmm...
    jestem dość głupi w tych kwestiach... no nie głupi, ale nie zastanawiam się zbytnio. myślę, że właśnie przez zbytnie myślenie o czymś człowiek może dochodzić do głupich wniosków.

    normalny, prosty człowiek, ma w sobie wstyd przed nagością. inną rzeczą jest, że ktoś się pozbędzie tego wstydu nawet patrząc obiektywnie na plus: np. piłkarze po meczu kąpią się czasami we wspólnej łaźni.
    człowiek wstydzi się nagości bo boi się, że zostanie wyśmiany, może obrażony, czy coś w tym stylu.
    prostytucja czy pornografia... no cóż, skoro ktoś za utratę swojej intymności bierze kasę, to mówi się trudno...

    wstyd w końcu daje jakąś ogólną ogładę. nie lubię par, które liżą się w publicznych miejscach. całowanie jest normalną rzeczą, ale czy trzeba wylizywać ukochanej osobie całą jamę ustną w tramwaju czy w kinie?

    wstyd seksualny jest dobry. sprawia, że nie stajemy się gorszymi od zwierząt... bo zwierzęta nigdy nie rozbierają się do skóry, tzn do rosołu (bez obrazy kurczaki)...

    OdpowiedzUsuń
  5. Drogi Bolku, no jak żeś 4 akapity napisał tak w pełni zgodzić się nie mogę z żadnym.

    1. Co to znaczy zbytnie myślenie... za bardzo myśleć? Kiedy przekraczasz granicę za którą jest za bardzo? Czyżby wtedy kiedy wnioski stają w sprzeczności z systemem wartości? Jeżeli tak to albo myślenie jest złe albo system. Głupio myśleć jest źle, jednak myśleć poprawnie JEST ZAWSZE DOBRZE. Wtedy nie ma, że za bardzo, chyba że boisz się wniosków do których mógłbyś dojść.

    Ciężko mi przyjąć uzasadnianie, którego zakończenie brzmi "mówi się trudno". Poza tym Twój argument o wyśmianiu bądź obrażeniu nie dotyczyłby ludzi, którzy uważają się za pięknych. A jak wiemy oni nie żyją w strachu że ktoś obrazi ich za wygląd bądź wyśmieje. Są jednak tacy pośród nich, którzy mają poczucie wstydu i nie pokazują swoich ciał na prawo i na lewo.

    a mi to nie przeszkadza. ja lubię jak ludzie się kochają i okazują sobie radość bycia razem. Do greckiego eros, pelnego napięcia i mroku olbrzymiej siły zatracającej w sobie wszystko u schylku Hellady grecki poeta wprowadza radość. Dzieki niemu eros zyskuje nowy odcień. Radość z miłości staje się częścią erosa, szczęśliwe chwile i euforia zakochanych w sobie ludzi sprawiają, że uśmiecham się kiedy widzę, że ludzie okazują sobie uczucie, bądź nawet miłość.

    No hola hola! z tymi zwierzętami toś przesadził kolego. Czyżbyś jako katolik stał się zwolennikiem darwinizmu i twierdził, że niecne czyny człowieka przenoszą jego naturę poniżej godności zwierząt? Czyżbyś był zwolennikiem głoszenia zwierzęcego pochodzenia ludzi? mi się zawsze wydawało, że człowiek jest ontologicznie elementem odrębnego świata.

    Hehe kurczaki bez obrazy:) fajne;-)

    Bolo, też bez obrazy, jeżeli odbierzesz to jako rzuconą Ci rękawice to... walczmy dyskutując:) na realne solo sie nie pisze, ważysz kolego wiecej;)

    Pozdrawiam serdecznie i miło Cie powitać na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  6. hmm moze jestem bezwstydna i instrumantalizuje swoje ciało ale uważam zę wstyd w sytuacji intymnej jest chory, wstyd w tych sferach to wogóle jest coś co wpioli nam rodzice, dziecko pierwotnie nie odczuwa wstydu, mama mu mówi żeby się ubrało żeby nie dotykało siusiaka bo to jest be, zewsząd dziecko doszstaje informacje ze sfera intymna jest be że to nieładnie jak dziewczynka siedzi z rozkraczonymi nogami, rodzice skrzetnie chowaja soe przed dziećmi w łazience i każa tos amo robić im, powstaje jakieś niezdrowe poczucie winy czy gzrechu, a z tego w póżniejszym zyciu biorą się kompleksy, tak jak dobzre jest jesli sie na codzień odziewamy dość przyzwoicie tak miedzy dwojgiem kochających sie ludzi wstyd owocuje ,lub tez jest wynikiem braku zaufania, bo czego tu sie wstydzic? wszyscy jesteśmy tacy sami. dlaczego nei mogę pzry mezu zonie chłopaku dziewczynie chodzić nago po domu?
    nie trzeba sie tym tak pzrejmowac, bardziej bym się wstydziła pzred ukochanym jakbym zrobiła coś złego niż jakbym miała wyjśc spod prysznica po ręcznik którego zapomniałam:)
    i moim zdaniem nie jest to zadna instrumentalizacja tylko czysta natura! i nie chcę tez jakos sprowadzac człowieka do zwierzecia, to by było zbyt daleko idące uproszczenie
    A.

    OdpowiedzUsuń
  7. a tak chciałem zaistnieć :oP
    oczywiście nie mierzyć mi się z zacnym już powoli doktorem.
    no... nie jestem pismakiem i może niektóre prawy, które przedstawiłem, nie wybrzmiały tak, jak miały wybrzmieć... a może potrzebne byłoby spotkanie... może znowu w harcówce??

    ale, podejmując może nie rękawice... ale jedno zdanie, jedną myśl... ilu jest ludzi, tyle będzie poglądów na jedną sprawę (wiem, dość ogólnikowe). ale kto z nich ma racje?? większość?? mądrzejsi??

    yyy... i ciągle czekam na coś odnośnie koła miłośników kwietniowych!!
    do usłyszonka :o)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje mi sie ze ten post nie jest o pasowieniu w intymnej sytuacji, albo kompleksach na punkcie wlasnego ciała, bo to sprawy banalne. Wydaje mi sie ze chodiz tu o to jak zachowac wlasna i cudza godnosc w intymnej sytuacji, i dlaczego wlasnie wobec tych intymnych sytuacji powstaje wstyd. Mozemy przyjac ze intymna sytuacja pomiedzy dwojgiem kochajcyh sie ludzi sama sie rozwiazuje, ale nie oszukujmy sie jesli np partenr zapragnie zmiany status quo w sypialni, czy powninen to robic i na co moze liczyc ze strony partnera itd. moim zdaniem mowa jest tutaj o pewnym rodzjau "etyki seksualnej", jakkolwiek tkaie sformułowanie dwuznacznie zabrzmi, a i jej potrzeba moze byc nieco amoralnie interpretowana. Niemniej ejdnak sama idea powiazania zycia seksualnego z moralnoscia jest jak najbardizje sluszna, chociaz z drugiej strony w dzisiejszym swiecie obyczaje sie zmieniaja i czyjekolwiek nauki nie maja prawa ingerowac w nasze zycie intymne, wlasciwie to odrebne pytnaie, czy w sypialni potrzebna jest etyka, czy mozna wsyzstko ustalac ad hoc (i w oparciu o co ? - to tez kwestia dyskusyjna). Chyba ze bedziemy wierzyc ze milosc jest tak cudownym eliksirem, ktory rozwiazuje te kwestie, ale nie oszukujmy sie te rozwiaznai przychodzac enam naturalnie tez sa przeciez oparte o pewne standardy obyczajowe, my tymczasme rozwazajac wstyd pragniemy sie miedyz innymi nad nimi pochylic i sprawdzic jak wspołgraja z naszym rozsadkiem. Dodatkowe pytania to pytania o sfere publiczna , czy mozna eksponowac seksualnosc w obszarze publicznym itp.
    Wydaje mi sie ze problem ejst znacznie bardizje zlozony, i prezentacja naszych osobistych rozwiazan i przeczuc moze nie byc wystarczajaca dla rozjasnienia tych kwestii.
    Martin

    OdpowiedzUsuń
  9. Do A. wydaje mi się, że zaszło niezrozumienie. Otóż pisząc o wstydzie pisałem o wstydzie w związku z którym większość plaż to nie plaże nudystów:) Zupełnie inny jest wstyd, że się zrobiło coś złego.

    Przyznam jednak, że można argumentować, że w naszej kulturze nagość jest czymś źle widzianym i pokazanie się nago jest czymś złym w związku z tym mamy do czynienia z tym samym wstydem... hmmm... to ciekawe... poprowadzi ktoś dalej ten wątek?

    DOBRE! JAK DLA MNIE NOWE SWIATLO.... A. Czekam na dalsze argumenty:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bolek... trzeba by się wziąć za te sprawy. przeslij mi na gg swojego maila, napisze CI jaki mam projekt odnośnie kwietniowych. To tyle prywaty ;)

    Co do Twojej wypowiedzi, z tym doktoratem to żeś mnie zdemaskował nieomal Ojcze Salezjanienie :)

    Co zaś do racji.... jestem gotów zgodzić się na to, że nie zgadzając się oboje możemy mieć rację. Jakim sposobem? otóż Ty będąc reprezentantem światopoglądu rzymsko katolickiego w ramach swojego systemu masz rację, bo nie przekraczasz jego reguł. Ja natomiast prowadzę dyskusję jakby spoza systemu, przez co dochodzę do innych wniosków. Przez dyskusję tutaj, być może uda się je uzasadnić, albo obalić, więc nie wiem jeszcze czy mam rację, zwłaszcza po poście od A. który mi zepsuł układankę... (jeszcze raz pozdrawiam A.)

    OdpowiedzUsuń
  11. Do Martina, mysle ze sypialnia z moralnoscią czy też etyką są nierozdzielne.

    hehe Martin jak rozumieć "zmiana status quo w sypialni" ?

    No i jeszcze powiedz gdzie Twoj blog, który zniknął... a no i jeszcze odezwij się na pocztę jeśli możesz. Łebski jesteś facet, organizuje konferencje, mam dla Ciebie zaproszenie.

    A teraz do rzeczy. Z Twojego postu wyjawia się chęć stanięcia przed tym problemem. Jestem ciekaw jakie zaprowponowałbyś pytania na które trzeba byłoby sobie odpoweidziec aby ogarnąć jakoś zagadnienie wstydu.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. "Wstyd seksualny, obawa przed zaprezentowaniem nagości."
    dla mnie wstyd seksualny to nie jest na plazy nudystów tylko w sypialni, wybacz ale tylko z tym kojarzę seksualność i obawę przed zaprezentowaniem nagości bo taka obawa pzred zwykłymi ludzmi to raczej kwestai norm lub tego ze ubieram sie bo mi zimno:)
    mozeto jest głębszy temat " z czym nam się kojarzy seksualność"
    z reszta czym tak na prawdę rózni sie palza nudystów od zwykłej trójmiejskiej plaży? dla mnei osobiście niczym, ten sam rodzaj obnazania:)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  13. przepraszam ze pospuąłm układanke ale tak to jest w dyskusjach, nie wszyscy myślimy podobnie i różnie rozumiemy różne słowa
    moze dlatego ze jako jedyna przedstawiam kobiecy czysto emocjonalny punkt widzenia:)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dlatego A. rozmawiamy :) lubie jak mi sie ukladanki psują, bo wtedy sie robi nowe... lepsze:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Michale, mój blog faktycznie zniknął, zawiesiłem jego istnienie na czas nieokreslony z powodu zaniku inwencji, obiecuję że jesli tylko ponownie rozpocznę jego redakcję bezzwłocznie o tym poinformuję.
    Status quo w sypialni :) - miałem na myśli praktyki seksualne partnerów, które na pewnym etapie zwiazku sa wyklarowane (na przestrzeni czasu podlegają one zmianom, bądź nie) jako pochodne obyczajowości partnerów, zakłądam tutaj że obyczaje konkretnych partnerów w sypialni są pochodne wobec obyczajów jakie przyjmuje społeczeństwo do którego należą, błędnie założyłęm konformizm jednostek w tych kwestiach, chociaz jest on nagminny w środowiskach mieszczańskich.

    Hmm... Pytania - nie do końca wiem o który problem chodzi, domyślam się jednak ze problem przyczyn wstydu seksualnego mogę zostawic tymczasowo na uboczu, a zająć się problemem 'etyki życia seksualnego' jako prowadzącej do rozstrzygnięcia szczegółowych kwestii godnosci w sferze pożycia intymnego (pozwole sobie na to staroświeckie wyrażenie), oraz kwestii wszechobecnej golizny i paraseksualnych badź seksualnych bodźców w przestrzeni publicznej :).

    OdpowiedzUsuń
  16. Pytania hmm... - moze rozpoczałbym np. od pytania o to: Które elementy ludzkiego życia seksualnego są dobre a które złe ? (dobre i złe w sensie ścisle moralnym) - pytanie to zakłąda że istnieją takie elementy(np. pornografia, prostytucja, antykoncepcja, aborcja itd. zaliczyłbym do nich nawet sam akt seksualny) i że niektóre sa dobre a niektóre złe. Możnaby odpowiedzieć na nie np poprzez uszczegółowienie istniejacyh systemów etycznych i tak np. dla stoików sfera seksualna będzie czyms złym, ponieważ rozbudza namiętnosci i oddala nas od apatii, dla hedonistów pewnej maści (np. cyrenaicy) seks jako cielesna przyjemność bedzie natomiast jednym z najwyższych dóbr, Kant nakaże nam postepowanie tak aby maksyma naszego postepowania mogła stac się powszechnym prawem moralnym(abysmy nie czynili tego czego nie chcemy aby nam uczynino w uproszczonej wykładni) + zakaz instrumentalizacji człowieka (swoja droga Kant uważał ruchy frykcyjne za niegodne filozofa), utylitarysci nakaza postepowanie tak, by zmaksymalizowac szczescie jak najwiekszej liczby ludzi itd. Ja dorzuciłbym rozważanie o wartosci zycia jako podstawe do rozwiazania problemu aborcji i antykoncepcji. Zagadnienie jest musze przyznać zbyt skomplikowane, moje skromne siły nie sa w stanie go wyczerpujaco okiełznać, ale jako główne pytanie postawiłbym: Czy seks jest czymś dobrym moralnie czy złym (i oczywiscie dlaczego) ? nastepnie: jakie praktyki seksualne są dobre moralnie a jakie złe ? Pytanie o eksponownie seksualnosci w obszarze publicznym to pytanie o pornografię - co jest pornografia, czy jest dobra czy zła moralnie ?, z drguiej strony łagodniejsza kwestia nagości, czy nagość w miejscach publicznych jest czyms dobrym czy złym ? Nie mówiąc o tym ze nadal powracam do podstawowego pytania czy sfera ludzkiej seksualnosci ma wymiar moralny ?
    Martin

    OdpowiedzUsuń
  17. P.S. poniewaz na przykład możnaby stwierdzić ze to sfera tak intymna ze stawnowi podstawowy obszar przejawiania sie ludzkiej wolności i żadne normy nie maja prawa jej regulować, na co Ja bym kontrargumentował, ze sfera ta jest sferą najintymniejsza ale mimo to sferą życia społecznego, skoro dotyczy sytuacji, w które zaangażowanych jest więcej niż jedna osoba, a nawet kwestie onanizmu moznaby rozwazyc pod katem jej szkodliwosci społecznej jak to czynią np. katolicy. Trudno mi cokolwiek orzec definitywnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zrobię teraz etyczną masakrę mechaniczną piłą motorową, ponieważ nigdy w sposób wystarczający nie zgłębiałem tej nauki. Swoją drogą ktoś mi kiedyś powiedział, że etyk to jest taki człowiek który wie co na prawdę wolno z tych rzeczy które ludzie myślą, że nie wolno, tylko nie chce powiedzieć ;-)

    A teraz do rzeczy. Martinie, wydaje mi się, a raczej jestem przekonany, że w relacji każdej pary mającej jakiekolwiek "status quo w sypialni (rewelacja to określenie ;-)" można dokonywać moralnych ocen. Będę się jednak mocno barykadował na stanowisku totalnego relatywizmu ograniczonego jedynie normami które ustalają się jako wspólna przestrzeń realizacji popędu w danym związku, bądź nawet wielokącie bo i to trzeba uwzględnić, ponieważ jak widujemy w filmach ;-) hehe czasem i takie bezeceństwa się zdarzają ;-)

    Oddech na uśmiech :)

    Tak więc w danej relacji wypracowuje się jakiś system norm. Wierność temu systemowi w moim projekcie byłaby podstawą oceny etycznej danego seksu. Zauważ, że jedna para tylko po ciemku i pod kołdrą a inna przy lustrach i jeszcze w przebraniach z westernu :) Nie można tu po prostu ustanowić wspólnych norm, ponieważ zamieniając sytuację jedna para zasnęłaby z nudów, albo poszła czytać blogi na necie ;-) a druga by uciekła z miejsca zdarzenia.

    To co napisałem jest jedynie pomysłem oceny moralnej działań związku, który wykrystalizował już swój system norm. Związki, które uczą się siebie nie mogą podlegać takim ocenom w podobny sposób jak inne. Myślę że tu kryterium byłaby "rozwojogenność" danych zachowań. Jeżeli wpływają dobrze na poznanie się i "jakość" późniejszego pożycia to znaczy ze dobrze. Jeżeli jest odwrotnie to znaczy, że źle.

    Hmm to tyle z bieżących pomysłów. Przyznam, że nie wiem jak sklasyfikować sferę publiczną... brak pomysłu... może ktoś? :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Michale,
    Co do 1szego akapitu - etyk wie niemal wszystko na temat tego co wolno i nie wolno, tylko nie mówi bo nie wiadomo co ktos z tymi słowami gotów jest zrobić

    Po drugie ubolewam, ze wypaczyłes zupełnie moje intencje z poprzednich postów, wyjasnienia w sprawie 'status quo w sypialni' - ktore to zartobliwe okreslenie ukułem na rzecz doraznego uzytku nijak wiaza sie z rozjasnieniem kwestii absolutyzmu/relatywizmu norm etycznych. Nie jest moja intencja mieszanie zabawnych pojec i okresleń z dorobkiem jakiejkolwiek nauki(lub dyscypliny poznawczej), ze wzgledu na głęboki szacunek jaki zywię wobec profesjonalnej wiedzy.

    Moge jednak nadal kontynuować frywolną dyskusję dotyczaca 'statusu quo' w ramach czystej zabawy intelektualnej.

    Musze ustalić dwa pozimy dyskusji która podejmujemy - 1.pierwsza to normy dotyczace konkretnych praktyk seksualnych , 2.druga to normy dotyczace pozycia seksualnego w ogóle - dla przykładu 1. Nie wolno uprawiać seksu przy włączonym świetle, Nie wolno uprawiać seksu pod kołdrą 2. Nie wolno dokonywać aktu seksualnego z drugą osobą wbrew jej woli (w innym sformułwaniu: Nie wolno gwałcić),
    Oczywistym jest że zasady typu 1 nie mają charakteru moralnego i związane sa z upodobaniami partnerów - takie własnie zasady miałem na myśli mówiąc o 'statusie quo' i oczywistym jest że ich treść zależy tylko od partnerów i ze nie mozemy nadac im uniwersalnego charakteru; jasnym jest także że zasady typu 2 odnoszą się do moralnosci w pewien (choćby intuicyjny) sposób.

    Pozostaje jeszcze jedna kwestia problemowa:

    przypuscmy ze młoda osoba pozbawiona jakiejkolwiek wiedzy na temat praktyk seksualnych zostaje wtajemniczona w sfere ludzkiej seksualnosci przez swojego pierwszego partnera np. sadystę, na skutek tych wydarzęń jest przekonana że satysfakcja seksualna moze byc osiagana tylko poprzez dotkliwe pobicie partnera seksualnego. Czy uważasz to za właściwe w sposób intuicyjny, tzn. czy uważasz że osoba nie powinna posiadac choćby wstepnych kryteriów(norm) dotyczących praktyk seksualnych wyniesionych własnie z kultury, choćby lekcji biologii lub obyczajowosci społeczeństwa, ktore pozwoliłyby jej uniknać zostania sadystą ?


    Dodam jeszcze ze do czasów badań nad kobiecą seksualnoscią, rzecza nieznaną była pełna satysfakcja kobiety ze stosunku płciowego, normą był model seksualnosci, w którym saysfakcję z pożycia uzyskiwał jedynie mężczyzna, ten model nie wydaje mi sie właściwy.

    Powyższe przykłady wskazuje na to że:

    1.konieczna jest nie tyle etyka życia seksualnego ile edukacja seksualna
    2.nasze prkatyki seksualne sa determinowane kulturowo w takim sensie, ze odkrywamy dopiero modele życia seksualnego i jego naturalne mechanizmy, praktyki seksualne w pojedynczej sypialni są pochodne wobec kultury seksualnej całego społeczeństwa
    3. z drugiej zas strony świadomość całego społeczeństwa w zakresie ludkziej seksualnosci może byc wynikiem eksperymentów jednej pary
    4. W zaleznosci od sytuacji(stopnia świadomosci partnerów) normy społeczeństwa lub normy pary kochanków bedą miały nadrzędność

    Martin

    OdpowiedzUsuń
  20. Nagość a wstyd...?
    Poruszyłeś niezwykle ciekawy temat. Może to nazbyt subiektywna moja ocena problemu, niemniej uważam, że podejście do nagości w naszym (polskim) społeczeństwie jest podszyte sporą warstwą obłudy. Naga pierś kobiety na plakacie (w mediach) jest "be", ale ta sama pierś matki karmiącej jest już "ok". Moda plażowa jest "normalna", zaś już zdjęcie bluzki poza plażą jest społecznie potępione.
    Pamiętam scenę z dzieciństwa, kiedy to będąc na kolonii w DDR nie wiedziałam jak się mam zachować, kiedy to niemieckie "koleżanki" bez skrępowania rozbierały się w łazience do naga i szły pod prysznic. Jakież też było moje zdziwienie, gdy na niemieckiej plaży (nie dla nudystów) rozebrała się cała rodzina (rodzice + dzieci + babcia).
    Nagość nie jest też tabu dla narodu fińskiego, który z upodobaniem korzysta z rodzinnych seansów w saunach, a te nie budzą żadnych sensacji i niezdrowej polemiki.

    Ostatnio zagłębiałam problem nagości w rodzinie i wychowanie dzieci w kierunku przyjęcia nagości bez zbędnych emocji.
    Gdy dziecko od najmłodszych lat przyzwyczajone jest do nagości, najczęściej nie zwraca na nią szczególnej uwagi. Takie podejście jest niezwykle pomocne wówczas, gdy pojawiają się pierwsze dziecięce pytania o seks, skąd się biorą dzieci, różnice między płciami itp. Dzieci nie znają jeszcze wówczas ani wstydu, ani też przyjętych norm obyczajowości dotyczących cielesności, więc przekazanie wiedzy odbywa się bez żadnego skrępowania.

    W Polsce wciąż nagość traktowana jest jako zaproszenie do seksu. Moim skromnym zdaniem, zdjęcie fałszywej maski wstydu i złagodzenie norm moralnych mogłoby w przyszłości skutkować zmniejszeniem liczby przestępstw na tle seksualnym. Nie byłoby też rozważań nad tym, czy skąpo odziana ofiara gwałtu sprowokowała jego sprawców.

    B.

    OdpowiedzUsuń