Blog zakończony, dostępny jako archiwum

Blog Michała Januszewskiego to już zamknięty projekt. Rzeczą młodzieńczą było pisać o wszystkim i przejawiać nazbyt interaktywne postawy wobec świata. Dziękuję wszystkim czytelnikom i komentatorom, którzy współtworzyli ze mną to miejsce wymiany myśli, poglądów i polemik. Statystyki przedstawiają się bardzo imponująco: zarejestrowano blisko 31 tys. odwiedzin. Wszystkie archiwalne wpisy i komentarze pozostaną dostępne. Niestety liczne teksty zostały skradzione z bloga i dyskusji. Niech więc oryginały świadczą o prawdziwym autorstwie.

środa, 11 lutego 2009

No i doigrałem się :) oberwałem, że nic nowego kilka dni nie napisałem.

Nie napisałem bo nie pomyślałem nic nowego, jakże tu zatem pisać coś nowego myśląc coś starego. Nie będę jak Coelho. Marto ;-) wybacz sarkazm.

Zapewne pamiętacie długą na 40 postów dyskusję o zdradzie. Powędrowała do archiwum i tam być może już nie ma takiej poczytności, chciałbym do niej jednak nawiązać przywołując dwie sprawy.

Dyskusja na temat "czy zdradę wybaczyć czy nie" została zamknięta przez moją kobietę, która mi powiedziała po lekturze całego naszego zamieszania tak: "Zdradę oczywiście trzeba wybaczyć, jednak być razem już później nie ma po co". No i po zabawie :) jeżeli o mnie chodzi to kapitulacja i przyznaję rację.

Druga sprawa, której nie da się tak krótko i sensownie ująć dotyczy przysięgi małżeńskiej. Pojawił się w dyskusji taki motyw, wskutek którego Karolina postulowała aby lepiej składać przysięgi czasowe, tak jak to się dzieje w niektórych zakonach. Dlaczego?

A bo tak:

1. przysięga się tam miłość wierność uczciwość małżeńską, oraz że się nie opuści danego "cię" aż do śmierci. Nota bene... przysięga w słowach "nie dopuszczę cię aż do śmierci jest nieważna" :)

2. Tak sformułowana przysięga jaka jest składana w Kościele Rzymsko Katolickim zakłada, że deklaruje się pewne postawy aż do śmierci.

Ja chciałbym i siebie i czytelników zapytać czy jest w ogóle możliwe świadome i głęboko przemyślane a nade wszystko prawdziwe złożenie przysięgi w takim brzmieniu. Mam na myśli, że przysięgam, a wiec więcej niż zapewniam, że coś zrobię a czegoś nie zrobię. Nie jest to umowa na okres kilku lat ale zwykle na kilkadziesiąt. Jaka jest pewność, że słowa przysięgi zostaną dotrzymane? Wydaje mi się że można by wprowadzić pewne założenia, ale ona zniszczyłyby ideę owej przysięgi. Mianowicie przysięgałoby się stan miłości i wierności itd. na chwilę obecną, ewentualnie przeszłość.

Wszystkich którzy teraz są oburzeni i zniesmaczeni chciałbym zapytać, czy są w stanie przewidzieć co będzie za 20 lat? A wiec czy mają pewność, że za 20 lat żona nie zacznie Was bić?

Przysięgając "do końca życia" wydaje mi się, że popełniamy nieuczciwość, ponieważ zapewniamy o czymś czego nie mamy pewności.

W tym poście jak w żadnym innym zależy mi na głosach w dyskusji, bo sądzę i mam przeczucie, że się mylę nie wiem jednak gdzie. Może logika błąd wykaże?

Na koniec mały smaczek. Polskie tłumaczenie przysięgi małżeńskiej w jednym z fragmentów brzmi "ja biorę sobie ciebie za żonę". Francuski tekst przysięgi wydaje mi się bardziej odzwierciedlać prawdę o relacji małżeńskiej mówi się tam bowiem "JA DAJĘ TOBIE SIEBIE ZA ŻONĘ" i "DAJĘ TOBIE SIEBIE ZA MĘŻA" pięknie prawda?

9 komentarzy:

  1. Posiłkuję się tekstem źródłowym:
    Przysięga Kościoła rzymskokatolickiego

    Ja ...(imię Pana Młodego) biorę Ciebie...(imię Panny Młodej) za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

    Następnie te same słowa powtarza Pani Młoda...

    przy wymianie obrączek Pan Młody mówi:

    ...(imię Panny Młodej) przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. te same słowa powtarza Pani Młoda...

    PRZYSIĘGA W USC

    zaczyna Pan Młody:

    "Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuje w związek małżeński z (...imię Panny Młodej) i przyrzekam, że uczynię wszystko aby nasze małżeństwo, było zgodne, szczęśliwe i trwałe."

    Następnie te same słowa powtarza Pani Młoda...

    (i tak w koło do znudzenia ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. tego mi brakowało. dzięki. przyznam ze chciałem dołączyc te cytaty, ale jak zobaczyłem ile napisałem to pomyślalam ze i tak zostane uznany za grafomana a terapii jak nie ma tak nie ma:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż na wstepie powiem ze przysiega Kościoła jest faktycznie niepraktyczna i koliduje z realizmi zwiazku i wspólnego życia.
    Czy przysiega jest sprzeczna , z pozoru nie, skoro do smierci ślubujemy tylko nieopuszczenie, nie zas miłosć, wierność i uczciwość , poniewaz spójnik oraz wskazuje na koniunkcję dwóch zdań współrzędnych, zatem pierwszy cżłon do słowa "oraz" nie podlega charakterystyce "aż do śmierci". W tej sytuacji ejdynie do śmierci zobowiazujemy sie małżonka nie opuszczać ale nie zaklinamy się że będziemy kochać, że bedziemy wierni i uczciwi do śmierci., w tej sytuacji wszystko gra bo trwanie przy drugiej osobie jest zależne jedynie od naszej woli i zupełnie możliwe do wypełnienia a to ze zona nas bije to trudno, są osoby, które trwają przy swoich małżonkach nawet w najgorszej udrece, bo złożyły przysięgę. To jedna interpretacja, dosć pokraczna i chociaz gramatycznie dopuszczalna. Druga to nieszczęsne ... do smierci dotyczące całosci sformułowania, Jasne jest że nie moge ręczyć za to ze będe kogoś kochał do smierci, zwazywszy ze miłośc wymyka sie woli, z wienosci a i uczciwoscia jest inaczej. Na tym polega cały ambaras i dlatego zarzucamy Katolikom obłude w miłosci, ze trwaja przy drugim nawet gdy milosc juz wygasła.
    Pochyle sie jeszcze nad ta kwestia pozniej a tymczasem zasygnalizuje ze problem fałszywosci i klamstwa w przysiedze bede probował rozwiazac narzędziami logiki deontycznej, ale wymaga to czasu.
    Martin

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm zanim to zrobisz to ja sprobuje znalezc jakis lacinski wzorzec, w ten sposob unikniemy zarzutu ze korzystamy z tlumaczenia. postaram sie go tez intelinearnie przetluaczyc.

    OdpowiedzUsuń
  5. Michale w tym poście ująłeś dokładnie to co chciałam powiedzieć Tobie w mojej ostatniej wypowiedzi (w przytoczonym przez Ciebie temacie).
    I wydaje mi się, że nie ma tu nic sprzecznego z naturą człowieka, bo nieuczciwym wobec siebie samego jest ten, który twierdzi, że do końca życia będzie używał jednego szamponu!

    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tym tlumaczeniem to jeszcze troche musze sie wstrzymac, wybaczcie, nie mam netu i bedzie tak przez najblizyszy tydzien.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm, tak więc ja poczekam z włączeniem się do dyskusji do momentu, kiedy będziesz miał już ten przekład:P

    Marek

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli miłość dwojga ludzi rozumiemy jako wzajemne obdarowywanie się sobą tzn.dobrem, radościami, służeniem w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu, pomocą- "gdy jedno spada, drugie ciągnie je ku górze" itd., ale też swoimi ułomnościami: przyzwyczajeniami (a to druga natura człowieka), słabościami oraz osobowością, która morze nawet przytłaczać partnera, i oboje świadomie decydują się na przyjęcie tego daru, to przysięga jest ok. Przysięgam obdarowywać tym co posiadam a to można robić zawsze,bo to ja obdarowuję. Inna sprawa, czy druga strona zechce to wszystko przyjąć. Chętnie weźmie pozytywy a tę resztę..? I wcale nie jest powiedziane, że jeśli dużo dam to i dużo otrzymam, to nie muszą być wielkości wprost proporcjonalne, bywa, że zachodzi proporcjonalność odwrotna.Ale to nie kłóci się z treścią przysięgi niezależnie od tego jak potoczy się życie.kl.

    OdpowiedzUsuń
  9. *może - dla to dramat.kl

    OdpowiedzUsuń